jeśli ktoś obgaduje cie za plecami

» obgadywać - w sensie potocznym o mówieniu o kimś za jego plecami » obgadywać - odnośnie rzucania na kogoś fałszywych oskarżeń » obgadywać - w kontekście lamentowania » obgadywać - w odniesieniu do porozumienia » obgadywać - w odniesieniu do uszczegóławiania czegoś » obgadywać - w odniesieniu do plotkowania o kimś Alkoholik, który utracił prawo jazdy za jazdę po pijaku i którego wywalili z wojska, degradujac z plutonowego do szerogowca r/Polska • Sławomir Mentzen: wolę żeby do sejmu trafił ktoś wierzący w planetę Nibiru, niż ktoś taki jak Urszula Zielińska z KO, która proponuje, żeby zredukować do 2030 CO2 o 75% Blanka Lipińska kontra matki starcie drugie, Cichopek "obgaduje" Hakiela oraz Rozenek w Sejmie (OKIEM PUDELKA) zakładanie kopalń i plantacji. straty ludności wśród Indian. wszystkie odpowiedzi są prawidłowe. rozwój korsarstwa. W jakim mieście Henryk Żeglarz założył uniwersytet? w Paryżu. w Lizbonie. w Madrycie. Jeśli partnerzy dotykają się tylko opuszkami palców, to oznacza, że ich związek znajduje się na niezadawalającym etapie. Możliwe, że parę irytuje fakt, iż miedzy nimi zagościła nuda nonton film all of us are dead sub indo lk21. Hej Kolejny fragment mojej książki. Jest to przedostatni fragment, który rozwija dalszy wątek. Zanim jednak przeczytasz ten fragment, zapoznaj się dla lepszego zrozumienia metafor jakie zastosowałem z poprzednimi fragmentami: pierwszy fragment: Prawo Wzajemności-Chodź opowiem Ci historie, które nauczyły mnie jak: ŻYĆ, POSTĘPOWAĆ Z KOBIETAMI I TRAKTOWAĆ INNYCH LUDZI! FRAGMENT KSIĄŻKI Drugi fragment: Trzeci fragment: Chodź opowiem Ci historie, które nauczyły mnie jak żyć-III Fragment mojej książki dotyczący Imprez oraz Reputacji -Tyab, a możesz to jeszcze mi raz powtórzyć? Oczywiście, że mogę. To co teraz Ci powiem wklep sobie mocno do głowy, bo od tego będzie zależała Twoja reputacja. To jak dasz się poznać na imprezach przy alkoholu, będzie miało wpływ na prawo wzajemności w przyszłości: Bądź niedostępny: Pierwszym poważnym błędem, była moja zbytnia dostępność. Nie bądź jak agentura zbytnio towarzyski, bądź bliski dla bliskich1. Ja byłem bliski dla bliskich i bliski dla wszystkich. Zresztą, problem nie polegał na tym, że ja byłem bliski dla bliskich, ale na tym, że dla tych bliskich byłem, wciąż bardziej obcy2. Nie było między nami prawa wzajemności. Zobacz jak to dla mnie się skończyło. Można było mnie wywołać z domu, dosłownie jednym telefonem. Jeden telefon wystarczył, abym rzucał wszystko i leciał w umówione miejsce spotkania. Nierzadko bywało tak, że kiedy zostałem wywołany, musiałem stać i czekać ze 20 minut, aż osoba, która mnie wywołała raczyła przyjść. Czasem wystarczyło tylko lekko mnie przycisnąć jak marudziłem, bym zmienił swoje plany i pognał na jakieś chujowe gej party galopem, po którym tylko liczyłem straty: finansowe, zdrowotne oraz moralne. Na hasło impreza, rzucałem wszystko i biegłem jak po życie. Zresztą nie chodziło tylko o same imprezy, ale ogólnie byłem za bardzo dostępny dla wszystkich, niestety bez wzajemności, o czym jeszcze zdążymy sobie porozmawiać. Nie szanowałem swojego czasu, a tym samym nie szanowałem siebie. Skoro nie szanowałem siebie, to dlaczego inni mieli by mnie szanować? Dlaczego inni mieli by szanować mój czas? Skoro ja go nie szanowałem, to po co oni mieli to robić? Jeszcze raz tylko Ci przypomnę, że ludzie traktują Ciebie tak jak sobie na to pozwolisz. Oni tacy są jakim pozwolisz im być. Takie osoby jak ja wtedy zaprasza się wszędzie w ostatniej kolejności, bo i tak wiadomo, że przyjdą. Moja zbytnia dostępność wynikała z faktu, iż nie miałem innego, ciekawszego życia. Moje życie kręciło się wokół tylko jednego towarzystwa oraz imprez z nimi. Nie miałem pasji, nie miałem dziewczyny, hobby, pracy, zajęcia. Nie miałem również wielu możliwości na zorganizowanie sobie samemu czasu. Inni mieli samochody, więc mogli sobie gdzieś pojechać, ja nie miałem, więc jedynie co mogłem zrobić to pojeździć na rowerze, co by było bardzo dobrym pomysłem, gdybym miał wtedy inne myślenie3. Inni mieli pracę, a co za tym idzie pieniądze, więc mogli pozwolić sobie gdzieś pojechać i pozwiedzać, a ja? Byłem uzależniony od każdego dookoła poprzez swoje życie jakie prowadziłem. A skoro tak, to w taki sposób pożytkowałem czas. Ktoś organizował imprezę, więc na nią przeważnie byłem zapraszany jako ostatni, lecz pojawiałem się jako pierwszy. Jak nikt nic nie organizował i była cisza, to zamiast sobie samemu coś zorganizować lub coś innym zaproponować, to wypisywałem po ludziach, pytając się o ich Weekendowe plany, ponieważ ja ich nigdy sam nie miałem. Wyglądało to tak jakbym żebrał o możliwość spędzenia z nimi kilku godzin przy wódce, żeby nie nudzić się w Sobotę. Ich plany stawały się moimi planami, a skoro tak to byłem od nich uzależniony. Żyłem bez swoich własnych planów, celów, marzeń. Tak wyglądało kiedyś moje życie, więc gdzie tu było jeszcze miejsce na szacunek? Gdzie tu miejsce na prawo wzajemności? Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Wiesz co było konsekwencją mojego takiego zachowania? Co było konsekwencją braku niedostępności z mojej strony? Zacząłem dawać się lepiej poznawać. Możesz spytać co w tym złego? Otóż, zacząłem pokazywać tym ludziom swoje słabości, przy małej pomocy alkoholu. Im dłużej i częściej przebywałem w danym towarzystwie, tym ludzie z niego dowiadywali się o mnie rzeczy, które powinny być głęboko ukryte. Im dłużej i częściej się widzieliśmy, tym pokazywałem im się w przysłowiowej derce4. Inne zdanie będziesz miał o osobie, z którą spędzisz Weekend raz na miesiąc, a jeszcze inne byś miał, gdybyś z tą samą osobą imprezował tydzień w tydzień. Lepiej poznasz osobę, z którą bardzo często przebywasz, tak samo taka osoba również lepiej pozna Ciebie. Lepiej, niekoniecznie dobrze, gdyż może stracić przez to szacunek do Twojej osoby. Może Cię ktoś lubić, ale niekoniecznie będzie szanować, a co oznacza, że kiedy będziesz w potrzebie, to nie pomoże Ci i nie będzie między wami prawa wzajemności. Wszystko będzie zależało co i komu pokazujesz, a na przestrzeni lat takich sytuacji może się nazbierać bardzo dużo. W naszej paczce było może z 10 osób. Dodać naszych innych znajomych i ich znajomych, to wychodziło z 30. Na ileś imprez organizowanych wspólnie, ja zaliczyłem dosłownie wszystkie. Często na imprezach mieszało się towarzystwo. Raz ten nie mógł, ale był tamten i jego znajomi. Raz tamtego nie było, ale był ten z kolegami, a Tyab? Tyab był kurwa zawsze i wszędzie. Im częściej byłem dostępny, tym po prostu zacząłem dawać się poznawać ze strony, którą powinienem był trzymać głęboko w ukryciu. Każdy ma jakieś tam słabości, a im częściej wystawiasz je na światło dzienne, tym sam wrzucasz się w szufladkę, w którą nie powinieneś. Im częściej byłem dostępny dla tych ludzi, tym dawałem się poznać w różnych sytuacjach, które burzyły mój wizerunek. Im częściej pokazywałem się przy alkoholu, tym szybciej popełniałem błędy. Popełniałem błędy, bo się zapominałem. Zamiast trzymać fason, to włączał mi się tryb odpierdalania jaj. Tu coś do kogoś krzyknąłem, tam coś zrobiłem śmiesznego5 i tak z biegiem czasu nazbierało się takich sytuacji tuzin. W pewnym momencie przekroczona została pewna linia i już moi znajomi parzyli na mnie zupełnie inaczej. Niby z uśmiechem, lecz bez jak kiedyś było? Kiedyś było wszystko dobrze. Jak poznałem Tomka to on się do mnie zwracał w normalny sposób, a po pewnym czasie wszystko się pozmieniało i za każdym razem czuć było w jego głosie pewną ironię, jak się do mnie zwracał. Wszystko przyszło z czasem. Im częściej się widywaliśmy, tym więcej zacząłem pokazywać swoich słabości. Lubił mnie, lecz nie szanował, a co za tym szło, nie było między nami prawa wzajemności, o czym wielokrotnie się przekonywałem na własnej skórze. Spójrz na Artura. Spójrz na jego zachowanie. Na ileś lat znajomości z Tomkiem, imprezował z nim zaledwie tylko kilka razy, a te imprezy Tomek wspomina jakby bausował z samą Paris Hilton w bikini na basenie, gdzieś w Las Vegas. O to chodzi. Czy kiedykolwiek miałeś tak, że znasz kogoś niby dobrze, a tak naprawdę bardzo rzadko zdarza Ci się z nim imprezować? Masz tak, że z kimś się bardzo długo znasz, a mimo to nigdy nie piłeś z nim wódki6? Niby się znacie, niby trzymacie razem, ale wszystkie Sylwestry i inne imprezy spędzacie oddzielnie. Zastanawiałeś się może czemu tak się dzieje? Tomek bardzo rzadko imprezował z Arturem, a jak już doszło do imprezy, to jak o nich opowiadał, to tak jakby miał mokre sny. Artur miał na tyle dużo znajomych, że miał wybór co do imprez. Mając wybór co do imprez, pojawił się raz tu, raz tam. Nie pojawiał się na każdej imprezie. Również nie pojawiał się też ciągle z tymi samymi ludźmi i w tym samym miejscu. Pojawiał się na imprezie, robił dobre wrażenie, został dobrze zapamiętany, zdobył zaufanie, szacunek i potem znikał. On nawet nie dawał ludziom się bardzo dokładnie poznać. Był bliski dla bliskich, ale nie za bliski7. Mnie było można z łatwością, jednym telefonem, pośród nocy, wyciągnąć na byle jaką osiedlową popijawę w jakiś krzakach. Nawet jak spałem, nawet jak robiłem rzeczy ważne dla mnie, to było nieistotne. Rzucałem wszystko i biegłem na byle jakie chlanie, gdzieś za garażami, bo przecież kolega, który obgaduje mnie za plecami raczył mnie zaprosić na “imprezę”. Jak myślisz czy Artura byś tak wyciągnął? Śmiem twierdzić, że raczej byś się dwa razy zastanowił, gdyż by Cię zwyczajnie opierdolił za to, że przerywasz mu sen. Zanim wyjdziesz na jakąkolwiek imprezę zadaj sobie następujące pytania: -Kto będzie na tej imprezie i czy ludzie będący na niej, będą dla Twojego wizerunku, niczym Ferrari czy może jak wóz z gnojem? -Ile osób będzie? Czy będzie to impreza kameralna? Czy może zbieranina na pół miasta? -Jak Ci ludzie Cię traktują? Jak się do Ciebie obnoszą? Jak osatnim razem wyglądała impreza z tymi ludźmi? -Czy można z nimi napykać sobie jakiś problemów? Jak się zachowują po alkoholu? Czy są agresywni? Czy jak to jest zbieranina na pół miasta, to jakie mogą być problemy z gośćmi? -Kiedy ostatni raz piliście? Czy to może już 10 impreza pod rząd w tym miesiącu z tymi samymi osobami i w tym samym miejscu? -Jakie wartości Ci ludzie wnoszą do Twojego życia? Jakie mają możliwości? -Czy kogoś nowego i wartościowego możesz poznać? Czy możesz nawiązać nowe, wartościowe i ciekawe znajomości, które w przyszłości mogą zaowocować współpracą czy jakąś pomocą? -Gdzie ta impreza będzie? Czy w eleganckim Pub-e? Czy gdzieś pośród garaży, bloków i klatek schodowych8? Jak odpowiedziałeś sobie na te pytania, to zastanów się co Ty będziesz miał z tego, że zaszczycisz zbliżającą się imprezę swoją osobą? Zastanów się czy warto oraz jak długo na niej zabawisz. A skoro jesteśmy już przy długości zabawy, to przejdźmy do kolejnego, równie ważnego punktu. Długość imprezowania Kontynuacja powyższej myśli, którą można podpiąć pod powyższy punkt związany z dostępnością. Kolejnym moim błędem była długość spędzanego czasu na imprezach. Przeważnie bawiłem się na każdej imprezie od jej rozpoczęcia, aż po jej zakończenie. Możesz spytać mnie co w tym złego? Teoretycznie nic, ale praktycznie przez ten czas wiele się działo. Tak przez ten czas zdążyło zdarzyć się wiele nieprzyjemnego, co wpływało na mój wizerunek. Spójrz jeszcze raz na mnie i na Artura ze wcześniejszej opowieści. Ja siedziałem na imprezie praktycznie od samego początku do samiutkiego końca, a Artur przyszedł ostatni i wyszedł pierwszy. Ja zdążyłem się najebać do nieprzytomności i zrobić z siebie pajaca, a on zostawić po sobie niedosyt. Przyszedł, pokazał się, wypił, pogadał, poklepał się po plecach, nawiązał nowe kontakty i się zawinął, umacniając swój pozytywny wizerunek w oczach innych ludzi na tej imprezie. Gdyby tak jak ja, pacierza oraz wódki nie odmawiał, a przy tym na każdej imprezie był od początku jej trwania do końca, to kto wie czy za sprawą alkoholu nie pokazałby swojego drugiego oblicza? Jednak Artur pokazywał odpowiednim osobom tylko to co sam chciał, aby zobaczyli-czyli konkretnego I poważnego gościa, któremu każdy nadskakuje9. Wiesz jak zachowują się najlepsze laski na imprezach? Wiesz takie, które mają bardzo duże powodzenie wśród mężczyzn? Jak już pojawiają się na imprezach, to przychodzą ostatnie, a wychodzą przeważnie pierwsze. Podobnie jak Artur, który u kobiet miał bardzo duże powodzenie. Bardzo rzadko się zdarza, że naprawdę atrakcyjna kobieta, która jest pożądana wśród mężczyzn, bywała na imprezach do samiutkiego końca ich trwania10. Przeważnie przychodzą na jedną imprezę, pokażą się, pogadają i znikają. Mam koleżankę. Proca w drut. Ona w każdy Weekend ma zaproszenia na różnego rodzaju: przyjęcia, gale, wesela, urodziny, domówki, bankiety, dyskoteki. Tak!! Taką ma wartość społeczną. Każdy chce ją gdzieś zabrać, zaprosić. Każdy chce, aby zaszczyciła ich swoją obecnością na imprezie11. Kiedy zbliżał się Sylwester to jak myślisz? Ile miała zaproszeń? Dokładnie to nie wiem, ale wiem, że im bliżej było do Sylwestra, tym jej się plany zmieniały co 15 minut. Zaczęło się od Zakopanego i Sylwestra ze Sławomirem, a skończyło w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Jak myślisz czy ona pojawia się na każdej imprezie, na którą zostanie zaproszona? Jak myślisz czy ona na każdej imprezie najebana wala się gdzieś po ziemi? Jak myślisz czy co impreza rzyga jak kot? Oczywiście, że nie. Pojawia się tam gdzie jej się to w pewnym sensie opłaca. Posiedzi chwile, pogada, wypija drinka i się zawija na następną imprezę. Tam podobnie robi. Posiedzi, pogada, nawiąże nowe znajomości, pokaże to co chce pokazać, wypije kolejnego drinka i zawija się do domu. Ona nie imprezuje, ale nawiązuje nowe znajomości. Można powiedzieć, że to jest forma jej promocji. To taki trendsetting w jej wykonaniu. Nigdy nie widziałem jej pijanej. Zawsze trzyma fason. Robi to ze względu na swoją reputację. Nie zobaczysz jej nigdy zataczającej się na ulicy. Nie zobaczysz jej z niewyraźną miną na imprezie. Nie zobaczysz nawet zdjęć z nią, na których ma pijaną minę, pomimo iż ma ponad folowersów na Instagramie. Jak chce się zresetować, to spotyka się w gronie kilku zaufanych osób i się resetuje, a nie robi tego na imprezie na oczach kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu osób12. Ona ma imprez do wyboru do koloru, ze względu na swoją społeczną wartość, którą w głównej mierze zawdzięcza swojej urodzie. Jednak zachowanie musi isć w parze z urodą, więc również trzyma fason13. Skoro tak robią atrakcyjne kobiety to i Ty również tak rób. Stosuj zasadę niedostępności. Selekcjonuj sobie imprezy na podstawie pytań, na które kazałem Ci odpowiedzieć. Sam musisz wiedzieć na jakich imprezach powinieneś się pokazywac, a jakie omijać szerokim łukiem. Sam również musisz wiedzieć, ile czasu spędzisz na tych imprezach. Wszystko zależy od: klimatu, ludzi oraz sytuacji, jakie mogą mieć miejsce. Im dłużej przebywasz na imprezie, tym możesz wypić więcej alkoholu, a to oznacza, że zaczniesz zdejmować swój “garnitur” i nakładać “derkę” w oczach innych imprezowiczów. Zaczniesz pokazywać to czego nie powinieneś osobom na imprezie, a to będzie miało wpływ Twoją reputację, jeśli pod wpływem alkoholu zrobisz coś co jest społecznie uznawane za głupie lub uznawane jest za głupie akurat w tej grupie osób. Im dłużej przebywasz na imprezie, tym ktoś inny może wypić za dużo alkoholu, a przez to możesz zostać w manewrowany w nieciekawą sytuację, która rykoszetem uderzy w Twoją reputację. Ta sytuacja będzie dla Ciebie niczym wóz z gnojem, a nie Ferrari. Wszystko zależy od ludzi, z którymi imprezujesz. Wcześniej wspominałem Ci o sytuacji, w której opuściłem imprezę, na której doszło do bójki z tragicznym finałem. Gdybym został jeszcze kilka godzin dłużej, to kto wie jakby to się dla mnie skończyło. Teraz można tylko gdybać, ale jak sam widzisz, to było dla mnie wielkie szczęście w nieszczęściu, a wszystko dzięki temu, że intuicyjnie wcześniej opuściłem ogniska. Im dłużej przebywasz na imprezie, tym mogą pojawić się różne nieprzyjemne sytuacje, więc musisz trzymać rękę na pulsie i być przytomnym do tego stopnia, aby spierdolić zanim zacznie się dziać coś, co może przyprawić Ci kłopotów lub mieć naganny wpływ na Twoją reputację. W tym wszystkim chodzi mi głównie o to, abyś szanował swój czas. Życie jest, za krótkie by marnować swój cenny czas na chujowe imprezki i picie ciepłej wódki z jakimiś frajerami, gdzieś po krzakach. Jeśli widzisz, że impreza przypomina gej party, na której jest dużo facetów i jeszcze więcej wódki, to wiedz, że za kilka godzin będzie tutaj niezły rozpierdol. Zaraz ktoś coś powie za dużo. Zaraz ktoś coś sobie przypomni z przed kilku lat. Ktoś coś źle coś usłyszy i się zacznie ostra jazda bez trzymanki, w którą możesz zostać wplątany. Tak zazwyczaj jest niezależnie od towarzystwa. Zawsze gdzieś się znajdzie jakiś baran, nawet wśród lekarzy czy prawników. Szkoda więc na to wszystko swojego cennego czasu. Zresztą jak wyglądają imprezy kiedy wszyscy są pijani jak bąki? Właśnie tak. Kiedy nagle zaczyna być za dużo alkoholu, a za mało powietrza, to znak, że powinieneś zabierać swoją dupę na chatę. Kogo miałeś poznać, to poznałeś. Z kim miałeś wypić, to już wypiłeś. O czym miałeś pogadać, to pogadałeś. Kiedy robi się za dużo alkoholu, to ludziom zaczyna odpierdalać. Rozmowy stają się mało konkretne, a niekiedy wręcz agresywne. Gadka jest jak z chujem o kwiatkach. Ty mówisz jedno, a ktoś Ci się wpierdala w słowa, drugi łapie za słówka, a trzeci na siłę próbuje przekonać do swoich racji. Jeszcze inny się wkurwia bo sobie coś ujebał, że się krzywo na niego spojrzałeś, czy nie podałeś ręki jak wchodziłeś. Zaczynają się sprzeczki słowne o takie głupoty, które mogą mieć różny swój finał, a skoro tak, to po chuj siedzieć i chlać do rana, a potem budzić się z bolącym łbem, moralniakiem czy jakimiś nowymi problemami? Zastanów się czy warto, bo to kiedy opuścisz imprezę również ma wielkie znaczenie, jeśli chodzi o Twoją reputację. Dodatkowo będąc cały czas takim dostępnym imprezowiczem, który wódki każdemu nie odmawia, wrzucasz się sam w szpony melanżu. Ludzi będzie łączyła z Tobą tylko i wyłącznie impreza. Nic więcej. Niestety takie znajomości bywają bardzo kruchą instytucją, w której nie ma racji bytu prawo wzajemności, a skoro tak to uważam, że szkoda czasu na takie znajomości, które do niczego nie prowadzą, jak tylko do kieliszka wódki, imprezy i ewentualnych problemów z tym związanych. Naprawdę szanuj swój czas, bo jest to jedyna wartość, którą nie da się odrobić. Stracone pieniądze możesz odrobić, ale straconego czasu na jakieś chujowe imprezki, po której liczysz tylko straty nie odzyskasz. Więc kiedy najlepiej opuszczać imprezę? -Kiedy czujesz, że za dużo wypiłeś, chociaż wiem, że to może być trudne, bo po pijaku chce się więcej i więcej. -Kiedy najładniejsze kobiety zaczynają opuszczać imprezę oraz osoby, które są powszechnie szanowane i uznawane w danej grupie. -Kiedy zaczyna się robić “gorąco”. -Kiedy inni za dużo wypili, a Ty nie masz z kim już normalnie pogadać, bo każdy pierdoli jakieś głupoty. -Kiedy organizator imprezy mówi Ci, że impreza jest w pałacu. Będzie w chuj wiary. Sto nagich modelek, tańczące karły i tygrysy w złotych klatkach, a okazuje się, że jesteś: Ty, on, Zbyszek, Rysiek oraz paczka Laysów. Jeśli czujesz nudę i rozczarowanie, to nie siedź, byle tylko siedzieć do rana i najebać się jak szpak, tylko wcześniej opuść towarzystwo. Bądź też egoistą. Wypity alkohol Im dłużej przebywasz na imprezie, tym prawdopodobniej więcej będziesz pił. Im więcej będziesz pił, tym może się tak zdarzyć, że zaczniesz się po prostu zapominać i tym sposobem będziesz zdejmował swój “garnitur”, a zakładał “derkę” w oczach innych imprezowiczów. Kiedy opadnie imprezowy kurz oraz zejdzie z głowy kac, Ty dalej będziesz ubrany w “derkę” w ich oczach. Od tej pory ludzie zaczną inaczej Cię postrzegać, a co za tym idzie traktować. Założyć “derkę” możesz na różne sposoby, przy hucznym akompaniamencie alkoholu. Możesz przecież coś głupiego zrobić czy powiedzieć, co zacznie zabierać Ci szacunek w oczach innych osób. Moim kolejnym błędem była ilość wypitego alkoholu na imprezach. Inaczej człowiek zachowuje się kiedy wypije jeden kieliszek, a inaczej kiedy wleje w siebie całą butelkę. Ja zazwyczaj lałem w siebie bez opamiętania, miara za miarą, a potem pierdoliłem ludziom jakieś głupoty, rzygałem pod siebie i na siebie czy tarzałem po ziemi niczym świnia w chlewie. Czy Artur wlewał w siebie litry alkoholu? Oczywiście, że nie. Wypił do towarzystwa, ale trzymał fason. Ja natomiast o tym ostatnim zapominałem. Nie miałem takiego ochlania. Nie potrafiłem przystopować i piłem aż do urwania filmu. Praktycznie każda impreza kończyła się u mnie z jakimiś przygodami. Tu coś zgubiłem, tam się wyjebałem, jeszcze indziej powiedziałem coś za dużo. Wszystko przez alkohol, którego po prostu nie kontrolowałem. Słaniałem się na nogach, ledwo mówiłem, pierdoliłem jakieś bzdury wszystkim dookoła, ale twardo stałem przy stole i wznosiłem toasty za jakiś frajerów, z którymi w żaden sposób nie łączyło mnie prawo wzajemności. To właśnie pod wpływem dużych dawek alkoholu, pokazywałem ludziom to czego nie powinienem, co w późniejszym czasie miało swoje konsekwencje w prawie wzajemności, ale już poza imprezą. Wiesz co odróżnia ludzi od zwykłego plebsu? Kultura picia14. Ze wszystkim trzeba mieć umiar, a szczególnie w piciu. Tym bardziej kiedy jesteś na jakiejś imprezie, na której podwójnie powinieneś się pilnować, trzymając tym samym fason ze względu na dobro Twojej reputacji15. Musisz ustalić sobie limit alkoholu na imprezie albo najlepiej stan, którego nie możesz przekroczyć, a jak to zrobisz, to niezwłocznie zawijasz się na chatę. Jeśli zaczynasz zauważać, że osoby trzeźwe lub takie, które mało wypiły, zaczynają się od Ciebie odsuwać lub przestają z Tobą na poważnie rozmawiać, a w ich głosie słychać ironię, to znak, że prawdopodobnie jesteś już konkretnie najebany. Ty możesz nie zdawać sobie nawet z tego sprawy jak jesteś postrzegany. Tobie może wydawać się, że jesteś trzeźwiusieńki. Niestety to Tobie się tak wydaje, ale w oczach innych ludzi może być zupełnie na odwrót. Kiedy osoby zacznają Ciebie unikać lub przestają z Tobą na poważnie rozmawiać, tylko uśmiechają się głupkowato kiedy próbujesz coś zagaić, to znak, że w ich oczach właśnie za dużo wypiłeś, więc pora spierdalać do domu, aby nie narobić sobie większego przypału. Chodzi mi o to, żebyś nie wyróżniał się za bardzo pośród innych w piciu. Jeśli wszyscy są w miarę trzeźwi16, a Ciebie jako jedynego wynoszą na rękach z imprezy, to znak, że albo masz słaby łeb, więc nie powinieneś pić alkoholu albo nie pasujesz kulturą picia do danego towarzystwa, więc nie powinieneś w takim towarzystwie pić takich ilości17. Jeśli chcesz się najebać i zresetować, to wynajmij jakiś pokój w hotelu i zrób to w gronie: najbliższych, normalnych i zaufanych Ci osób, a nie na oczach całej masy ludzi. Musisz umieć trzymać fason. Jeśli nie potrafisz się kontrolować po alkoholu, to po prostu go nie pij. Sam powinieneś przeanalizować swoje poprzednie melanże i dość do wniosku czy alkohol Ci służy czy może powinieneś go odstawić? Sam powinieneś wiedzieć, ile możesz wypić i kiedy powiedzieć stop. Jeśli tego nie kontrolujesz, to być może masz już jakieś problemy z alkoholem. Mam kolegę, który nie pije wódki. Jak jest impreza to wypije tylko kilka browarków i tyle. Robi to ponieważ jak wypije wódkę, to głupieje. Kiedyś narobił sobie konkretnego wstydu, po tym jak nagi biegał po ulicy, więc od tamtej pory jest zero wódki u niego. Ja nie chce, abyś dochodził do takich wniosków na podstawie swoich błędów, tylko na podstawie moich historii, które tutaj Ci serwuje. Lepiej uczyć się na cudzych błędach, niż na swoich. Ja już przetarłem szlaki, którymi Ty jako młody człowiek, prawdopodobnie podążasz. Pod wpływem dużej ilości alkoholu robiłem często bardzo głupie rzeczy, które zabierały mi szacunek, a co za tym idzie prawo wzajemności w oczach innych osób, ale oprócz tego również kłapałem niepotrzebnie dziobem na lewo i prawo. Pod wpływem alkoholu: -Wygadałem jakąś swoją tajemnicę i potem byłem szantażowany. -Wygadałem czyjąś tajemnicę i tym samym straciłem zaufanie w oczach tej osoby. –Zwierzyłem się z czegoś niepotrzebnie. -Obiecałem coś komuś, czego potem bardzo żałowałem. -Powiedziałem coś na kogoś, a potem kiedy doszło to do tej osoby, musiałem grubo się tłumaczyć. -Powiedziałem coś nie potrzebnie za dużo, co zostało źle odebrane. –Chwaliłem się. Oprócz czynów, również i słowa wypowiadane pod wpływem alkoholu na imprezie zabierały mi szacunek. Przyjmuje się, że człowiek po alkoholu jest szczery, więc moje słowa nabierały podwójnej mocy. Jednak widzisz, problem nie polega na tym, że coś po pijaku kłapnąłem dziobem, ale na tym, że dodatkowo moje słowa zostawały jeszcze bardziej ubarwione oraz przekręcone. I tym sposobem sam na własne życzenie obdzierałem się z szat szacunku oraz prawa wzajemności. Więc przejdźmy teraz do kolejnego punktu, który ma wpływ na prawo wzajemności. Możesz coś za dużo powiedzieć. Czym się jeszcze Artur różnił ode mnie? Właśnie gadatliwością. Mało mówił, a więcej słuchał. Ja tymczasem kłapałem dziobem na lewo i prawo, chcąc zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Wszyscy tam mnie mieli w dupie, więc takim oto sposobem chciałem zwrócić na siebie uwagę. Im więcej wypiłem, tym pierdoliłem coraz większe głupoty, które z czasem zamieniały się w jeden wielki bełkot. Artur tymczasem siedział przy stole w jednym miejscu i co chwila do niego ktoś przychodził z kieliszkiem wódki, aby zamienić słowo. Wyglądało to tak jak na filmie Ojciec Chrzestny. Co chwila ktoś do niego podchodził, siadał koło niego i coś mu mówił, a ten słuchał, kiwał głową i ewentualnie podsumowywał w kilku zdaniach całą sytuację. Ja tymczasem łaziłem z wódką w te i wewte szukając kompana do wypicia. Tu się dosiadłem, za chwile tam się dosiadłem. Kręciłem się w kółko i wszędzie mnie było pełno, a przy tym zacząłem pierdolić jakieś niestworzone rzeczy, które jednocześnie same owijały mnie w tą metaforyczną “derkę”. Pamiętam jak kiedyś na jednej z imprez pod wpływem dużej ilości alko zacząłem opowiadać nowo poznanej koleżance o moim trudnym dzieciństwie. Wiesz jak to jest po alkoholu. Wypijesz za dużo i nagle bierze Cię na wzruszenia kiedy akurat masz trudne chwile w życiu. Zacząłem opowiadać jej coś, czym nie powinienem się dzielić z pierwszą lepszą osobą, którą dopiero co poznałem. Zacząłem opowiadać jej coś, co powinno być głęboko ukryte. Opowiadałem jej moje całkowicie prywatne rzeczy, które uwypuklały słabości mojego charakteru. Ona słuchała, przytakiwała, pocieszała, dawała jakieś rady, a ja myślałem, że znalazłem bratnią duszę. Opowiedziałem jej całą historię mojego chujowego życia. Im bardziej byłem pijany, tym większe tajemnice jej zdradzałem, które zaliczane były nawet do tych wstydliwych. Niestety mówiłem nieodpowiednie rzeczy, do nieodpowiedniej osoby. Tu mnie pocieszała, a potem po rozmowie ze mną zaczęła mnie wyśmiewać do naszych wspólnych znajomych. Powtórzyła im najbardziej pikantne szczegóły z mojego życia, które dodatkowo jeszcze bardziej przekręciła na moją wizerunkową niekorzyść. Ogólnie w życiu stanowczo za dużo mieliłem ozorem. Po pijaku czy na trzeźwo, potrafiłem wygadać swój największy grzech śmiertelny. Spójrz, nawet przy okazji tej nieszczęsnej imprezy, o której Ci wspomniałem na samym początku, potrafiłem na trzeźwo obniżyć sam swoją wartość, mówiąc nieodpowiednie rzeczy, nieodpowiednim osobom. Kradnąc matce 20 złotych z portfela, aby mieć na alkohol, to takim czynem mogłem zaimponować jedynie jakimś 14 latkom z patologicznych rodzin, a nie dorosłym facetom. Skoro tak, to po kiego grzyba przyznawałem się w rozmowie do takiego występku? Po kiego chuja to mówiłem? Zrobiłem jak zrobiłem, ale po co to mówiłem osobie, która utopiła by mnie w łyżce wody, jakby tylko mogła? Przez własną głupotę sam obdzierałem się z resztek szacunku i prawa wzajemności. Moja własna głupota zdzierała ze mnie “garnitur”, a nakładała na mnie “derkę”. W moim przypadku idealnie potwierdzało się powiedzenie-Czemuś biedny? Boś głupi!! Każdy w życiu ma jakieś swoje sekrety. Każdy w życiu zrobił coś głupiego. Nikt nie jest z kamienia. Każdy ma jakieś chwile słabości czy problemy, z którymi musi się zmierzyć. Są takie chwile kiedy musisz się komuś po prostu wygadać18. Są chwile kiedy problemy dnia codziennego biorą nad Tobą górę. Wtedy czujesz, że musisz z kimś porozmawiać. Zazwyczaj bierzesz butelkę czystej, dzwonisz do kumpla z prośbą o rozmowę i się spotykacie. Ty mu opowiadasz swój problem, a on słucha i ewentualnie daje wskazówki, a to wszystko się dzieje przy otoczce lejącego się alkoholu. Niby nie ma nic w tym złego, ale czy aby na pewno jest to właściwa dla Ciebie osoba do zwierzeń? Wiesz w sumie chodzi mi o to, abyś ludziom wszystkiego nie mówił jak na spowiedzi. Chodzi mi o to, abyś miał jakieś swoje tajemnice19. Jeśli masz jakieś rzeczy, słabości czy zdarzenia, które mogą uderzać w Twój wizerunek, to zachowaj je dla siebie w tajemnicy. Nie mów ich nikomu, nawet swojemu najlepszemu przyjacielowi. Dziś przyjaźń to krucha instytucja, a ja wielokrotnie przekonałem się do słuszności powiedzenia-dzisiaj wrogu, wczoraj bracie. Miałem kiedyś kolegę, którego uważałem za przyjaciela. Jak miałem jakieś słabości, problemy, to pierwsze co robiłem to dzwoniłem do niego. Jak miałem jakieś sukcesy, to najpierw go o nich informowałem, a potem dzwowniłem do swoich rodziców. Wypiliśmy razem hektolitry różnych alkoholi oraz przegadaliśmy setki godzin. Mówiłem mu wszystko. Co się u mnie dzieje w życiu, jak wyglądają moje związki. Zwierzałem mu się nawet z tych intymnych chwil z kobietami. Wiedział o mnie bardzo dużo. Znał moje słabości, moje problemy. Wiedział czym się najbardziej denerwuję oraz kogo nie lubię. Pewnego razu nasze drogi się rozeszły. Pokłóciliśmy się o jakąś głupotę. Tą głupotą była jego jebana zazdrość, nawet już sam nie pamiętam o co tak właściwie poszło. Mogę się tylko domyślać. Jak u mnie było chujowo, to było dobrze, ale jak trochę się u mnie życie poprawiło, to nagle nie mógł tego znieść, że zaczyna mi być lepiej od niego. Tak myślę, że to o to chodziło, bo jak wytłumaczyć jego zachowanie? Na światło dzienne zaczął wyrzucać wszystkie moje brudy, które mu powierzyłem w tajemnicy na przestrzeni lat. Niestety nazbierało się tego troszkę przez te kilka lat znajomości. Z niektórych rzeczy można się było śmiać, na niektóre mogłem przymknąć oko, ale tej osobie powiedziałem stanowczo za dużo, co również miało wpływ na moją pracę zawodową oraz relację z innymi znajomymi 20. Ta osoba miała wiele tzw. Przysłowiowych “haków” na mnie. Ja w odwecie, zgodnie z prawem wzajemności zacząłem szukać “haków” na niego. Jednak nie mogłem w zasadzie znaleźć nic konkretnego co by uderzyło w jego wizerunek z wzajemnością. On mi dużo mówił, ale nic rzeczowego. Zero konkretów, tylko jakieś głupoty. W tej właśnie chwili doszło do mnie, że w tej relacji to tylko ja kłapałem mordą na lewo i prawo, a on sprytnie tylko tego słuchał i ewentualnie gromadził informacje na potrzeby chwil takich jak ta. To ja mu się ze wszystkiego pucowałem, a nie on mi. To ja się pucowałem, podobnie jak pucował się ze wszystkiego mój kolega swojemu byłemu już wspólnikowi w biznesie, którego również uznawał na tamten czas za przyjaciela. Chłopaków łączyło bardzo dużo. Wspólne imprezy, wspólne wypady na dziewczyny, wspólne sekrety oraz wspólny biznes. Dzieliło ich tylko jedno. Różne podejście do pieniądza i firmy, co zaowocowało jej upadkiem. Firma upadła, więc zaczęły pojawiać się kłótnie, które z czasem przybierały na sile. Kłótnie przybierały na sile, to i chłopaki w tych ekstremalnych sytuacjach zaczęli pokazywać swoje drugie oblicze, którego wcześniej u siebie nie znali. No i wtedy się zaczęło. Były wspólnik mojego kolegi okazał się sprytniejszy. Na przestrzeni lat nazbierał dużo kompromitujących sytuacji, które pogrążyły mojego kolegę w oczach chociażby jego dziewczyny. Tak, ten osobnik rozbił im związek, przesyłając dowody zdrady pod postacią rozmów na Facebooku, w których kolega chwaląc się, przyznaje do wszystkiego. Są rzeczy, których się nie mówi nawet najbliższym. Są sytuacje, które dla dobra Twojego powinny zostać na zawsze tajemnicą. Każdy robi jakieś głupoty, których potem żałuje. Gorzej jak to zostanie w późniejszym czasie wykorzystane na Twoją niekorzyść. Nie znasz dnia, ani godzin, jak ktoś Ci może wbić nóż w plecy i będzie po temacie, cóż dzisiaj wrogu, a wczoraj bracie. Wiesz skąd to wiem? Bo z kolegą piłem wódkę, przy której mi się zwierzał, opowiadając tą całą sytuację. Niektóre rzeczy mogą wyjść po kilku latach, więc nie bądź za bardzo wylewny. Na imprezach lepiej, żebyś to Ty był osobą, do której przychodzi się, aby się wygadać czy poradzić, niż na odwrót. Taka sytuacja będzie świadczyła o Twojej dużej wartości społecznej. Jeszcze sobie na ten ten temat bardzo szczegółowo porozmawiamy, gdyż to jak ludzie się czują przy Tobie ma bardzo ważne znaczenie dla prawa wzajemności. Na chwilę obecną zapamiętaj, że jak pijesz alkohol to zamknij gębę, bo możesz coś powiedzieć za dużo, co zabierze Ci szacunek w oczach innych osób21. Raz, że Ty powiesz coś za dużo, a dwa ktoś po alkoholu może źle coś usłyszeć22. Warto mieć swoje sekrety tylko dla siebie, ale również czyjeś też. Jeśli ktoś Ci o czymś opowiada osobistym, to znak, że zdobyłeś jego zaufanie. Jak mówiłem Ci wcześniej, po alkoholu ludzie szczerze mogą powiedzieć bardzo dużo rzeczy, jednak muszą z Tobą poczuć pewną więź. Wiadomo, że po alkoholu taka więź się szybciej nawiązuje, niż na trzeźwo, lecz skoro ktoś czuje potrzebę obdarzenia Ciebie swoimi tajemnicami, to znak, że musiałeś wywołać w nim prawo wzajemności23. Skoro wywołało się prawo wzajemności, to i taka osoba również musiała Cię polubić, a skoro tak, to przy Tobie bardzo dobrze się czuje. Takim oto sposobem możesz zjednywać sobie ludzi na imprezach, kiedy tylko będziesz ich słuchał. Druga osoba stwierdzi, że fajnie jej się z Tobą rozmawia i będzie chciała więcej i więcej, a wypity alkohol będzie tylko potęgował to uczucie. To właśnie dlatego ludzie wyjaśniają sobie jakieś sprawy przy alkoholu lub jak chcą się wygadać to piją. Sam przecież wiesz, że inna jest rozmowa przy wódce, a inna na trzeźwo. Na trzeźwo nie czuje się tego czegoś24. Jeśli ktoś powierzył Ci jakąś tajemnicę, to zatrzymaj ją dla siebie. Pamiętaj, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Takim sposobem zdobywa się zaufanie ludzi. Jeśli masz zaufanie, to masz również szacunek, sympatię oraz prawo wzajemności u innych. Mi się parę razy zdarzyło wypaplać czyjąś tajemnicę. Zrobiłem to kurwa nieświadomie. Oczywiście przy małej pomocy alkoholu. Zrobiłem to nieświadomie i jednocześnie nie do tej osoby co trzeba. Tak czy siak to wszystko się wydało, że wyszło ode mnie i straciłem zaufanie. Po pewnym czasie nikt nie poruszał jakiś spraw przy mnie z obawy, że mogę to dalej powtórzyć. Mając za długi język możesz się wpierdolić w ładne gówno. Kiedyś miałem kolegę, którego w sumie na tamten czas uznawałem za przyjaciela. Mieliśmy sporo wspólnych znajomych, których poznałem przez niego. Jakoś tak się skumplowałem z nim i jego znajomymi, więc zaczęliśmy tworzyć wspólną paczkę. Razem spędzaliśmy Sylwestra, robiliśmy urodziny, imieniny, oglądaliśmy mecze, a wszystko działo się w wynajmowanym mieszkaniu mojego kolegi, w którym mieszkał z Grześkiem25. Pewnego razu Grzesiek organizował imprezę, na którą mnie zaprosił. Byli wszyscy z naszej paczki oprócz mojego kolegi, który akurat w tym właśnie dniu musiał pojechać do swojego rodzinnego domu. Chłopaki popili sobie i zaczęli obgadywać mojego kolegę, którego nazwijmy Michał. Zaczęli się śmiać z niego za jego plecami. Opowiadali jak któregoś razu przyszedł najebany i jak usnął to wysmarowali go pastą do zębów, a on na drugi dzień wstał i poleciał tak z pastą na włosach do pracy. Grzesiek się skarżył, że on dużo wody leje, że nie gasi światła, że syf robi w domu. Ja słysząc to poczułem obywatelski obowiązek doniesienia tego wszystkiego mojemu na tamten czas przyjacielowi. Czułem się dziwnie słysząc to jak ktoś go obgaduje, więc mu to wszystko powtórzyłem co nasi wspólni znajomi na niego mówią. Oczywiście kazałem mu zachować dyskrecję, której on nie zachował. Wygarnął to wszystko Grześkowi w taki sposób, że tylko debil by się nie domyślał, że to wszystko wyszło ode mnie. Grzesiek się przyznał, przytaknął, chłopaki napili się wódki, wyjaśnili sobie kilka spraw, a ja kurwa zostałem frajerem w tej grupę na wieki wieków amen. Przez mój długi język zostałem kompletnie sam. Od tamtej pory przestałem być gościem w ich domu. Przez moją lojalność ( a właściwie głupotę), względem osoby, która tak naprawdę nigdy nie dała mi namacalnych dowodów jakiejkolwiek przyjaźni26, zostałem wyrzucony z paczki. Nikt nie chciał potem nawet mi ręki podawać, co im się nie dziwie. Mój były kolega umył ręce i do dziś trzyma się z Grześkiem, a ja musiałem kolejny dostać od życia po dupie Spodobało się chcesz więcej? To kliknij na kolejny fragment, będący kontynuacją tego wątku. Chodź opowiem Ci historie, które nauczyły mnie jak żyć, wkurwiać ludzi dookoła, bez pieniędzy wódkę pić-Część V Książki Dałem do myślenia? Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link: Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):) Forum > Hyde Park V > Jeżeli ktoś obgaduje cię za plecami, to na niego napierdź. -- "A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu. HP against Skiljen to making 9Fag here... -- -- ...rano do pracy, gówno co dzień... skiljen zawsze wkleja coś śmiesznego i wyselekcjonowanego. Kij z tym, że z 9gaga. Tam pewnie zagląda ułamek ludzi z joe. -- Azathanai. My penis has lead me to places I wouldn't even go with a gun. Believer. Tofu -- Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne. No shitlings, no cry! 'try google' sam -- tempotempotem -- .../Edytowanie postów jest dla mięczaków! zwłaszcza tofu -- Co tydzień te same cele: przeżyć do piątku, nie umrzeć do poniedziałku. Forum > Hyde Park V > Jeżeli ktoś obgaduje cię za plecami, to na niego napierdź. Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj Kawałki Mięsne Palma Pikczers HydePark FotoSzopki Filmożercy, Książkoholicy i Muzykanci Moto Forum Jestem nowy i… Kuchnia Pełna Niespodzianek Grajdołek Potworny Głupie Pytania Narzekalnia :> Poezja Luźna Cmok Forum Półmisek Literata Inteligentna Jazda Pytania Do Redakcji English Jokes & Life (en) Nu, pagadi! (ru) L'esprit pointu (fr) Deutsche Welle (de) Sportowa Arena Humor rosyjski (3567) Kamjeni kilka - się było na polowaniu... Cmentarne Historia pieprzenia Broniarz nabrał whisky w usta Pamiętaj jeśli ktoś cię obgaduje za twoimi plecami to jest w idealnym Stan: NowyBluza: Pamiętaj! Jeśli ktoś cię obgaduje za twoimi plecami to jest w idealnym położeniu żeby pocałować cię w liczbę podaj w uwagach w formularzu aby określić cechy zamawianej bluzy. Potrzebne informacje znajdziesz poniżej. Więcej szczegółów Drukuj OpisBluzaGwarantowana jakość marki Fruit of the Loom®, 80% bawełny, 20% poliestru, gramatura 240, wzmocnienie między ramionami, ściągacze - bawełna z Lycryą. Opis oraz sposób pomiaru bluzy zawarte są na stronie "specyfikacja produktów" (w stopce).NadrukTrwały, całkowicie odporny na pranie, nie pęka, nie wykrusza się, nie zmienia koloru. Jego wysoką jakość zapewnia, producent, niemiecka firma Poli-Tape ®. Więcej informacjiRozmiary bluzKolory bluzKolory nadruku Cechy produktu Najgorsze osoby to nie te, które wprost okazują, że Ciebie nie lubią. Przecież mają do tego prawo. Dużo groźniejsi są ci, którzy pod płaszczykiem pomocnych i życzliwych kryją nieczyste intencje. Jak rozpoznać, którzy to fałszywi przyjaciele i jak się przed nimi chronić?Fałszywi przyjaciele zazdroszczą sukcesówFałszywa przyjaciółka milczy, gdy uradowana dzielisz się tym, co udało Ci się osiągnąć. Zaciska nerwowo pięści, gdy uśmiechasz się od ucha do ucha. Traci humor, gdy mówisz o osoba, której obawiasz się powiedzieć, że jesteś w ciąży czy tego, że wybieracie się na wymarzone wakacje… Wszystkie pozytywne wieści odbiera bez emocji lub z poważną miną gratuluje. Widzisz, że coś nie gra, że to nie tak powinno diametralnie odwraca się, gdy natomiast narzekasz, mówisz, co Ci się nie udało i jak bardzo jesteś nieszczęśliwa, fałszywy przyjaciel jest tuż obok i czerpie satysfakcję z Twoich potknięć, wyraźnie mu to na rękę. Poprawia sobie humor kosztem Twoich tylko szala sukcesów zaczyna przeważać w drugą stronę, fałszywy przyjaciel traci zainteresowanie wspólnym spędzaniem prawdziwego przyjaciela nie poznaje się w biedzie, ale po tym, jak reaguje na Twoje sukcesy. Tylko nieliczni potrafią się cieszyć Twoim szczęściem i Cię wspierać w dalszych staraniach, bez wylewania frustracji i fali przyjaciele nie wybaczają pomyłekPrawdziwy przyjaciel wie, że życie nie składa się z samych dobrych wydarzeń i pozytywnych kontaktów. Czasami pojawiają się nieporozumienia, a w miejscu radości wkrada się przyjaciele nie akceptują gorszych dni, słabszych humorów, gdy zaczyna im coś nie odpowiadać, zrywają znajomość bez prób naprawienia tego, co im ciąży. Im zwyczajnie nie zależy, dlatego tak łatwo przyjaciele nie rozumieją, że się zmieniaszNowe hobby, sposób ubierania? A może poważna rewolucja życiowa – ślub, wyprowadzka, urodzenie dziecka? Fałszywi przyjaciele z wielkim oddaniem bronią status quo, nie zgadzają się na wszelkie zmiany, wyśmiewają Twoje zainteresowanie rodziną, niewybrednie komentuje „miłość do pieluch”. Wszelkie zmiany są dla nich przyjaciele kontaktują się z Tobą, gdy czegoś potrzebująPrawdziwi przyjaciele mają potrzebę utrzymywania kontaktu z Tobą. Dzwonią, umawiają się na spotkania, wpadają na kawę. Po prostu się tym, co dzieje się w Twoim życiu. Fałszywi przyjaciele są jak fale – przychodzą i odchodzą. Pojawiają się jednak zazwyczaj wtedy, kiedy czegoś potrzebują. Często tworzą sobie „grunt”, są nienaturalnie mili, pomocni, by potem zaskoczyć nas propozycją nie do odrzucenia. czeresniowysad Dołączył: 2014-10-19 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1544 6 marca 2021, 20:04 Czy wg was mozna wyczuć kto jest szczery a kto udaje, a za plecami naszymi nie jest w porządku? Edytowany przez czeresniowysad 6 marca 2021, 20:05 agazur57 Dołączył: 2017-03-21 Miasto: Leśna Góra Liczba postów: 5694 7 marca 2021, 11:12 Generalnie w pracy to raczej przyjaciół nie znajdziesz. Nawet jak ktoś jest ok, to nie wiadomo czy w sytuacji kryzysowej cię nie sprzeda. Juz kilka takich "przyjaźni" widziałam. U mnie odgórnie jest okreslone jakich tematow nie powinno sie poruszać- np. polityka i religia. IfYouWereThereBeware 7 marca 2021, 18:56 IfYouWereThereBeware napisał(a):Despacitoo napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Wychodzi po czasie. Ja w pracy nie poruszam tematów bardzo osobistych, nie rozmawiam o swoich problemach osobistych, o rodzinie, o religii i polityce, a już na pewno nie o kłótni jakiejś z mężem:). Nie obgaduje nikogo, nie komentuje ich pracy. Problemy poruszam z szefem jesli juz jakies są, ale nie na zasadzie donosicielstwa, bardziej np jesli mozna jakiś proces usprawnić itd. Taką mam zasadę i jeśli ktoś mnie próbuje wciągnąć w takie konwersacje, wprost stawiam granicę. Tak to u nas działa. Wazeliniarzy wyczuwam na kilometr, zresztą bardzo łatwo przychodzi mi w realnym życiu rozpracować ludzi wokół. Tych toksycznych unikam jak sie da. ja poruszam tematy osobiste , ale wczesniej dana osobe znam zazwyczaj juz niezle dosc dlugo sie otwieram:p a nawet jesli bym cos powiedziala o mezu to co ta osoba moglaby z tym zrobic ? Ale jak ognia unikam komentowania innych pracownikow do kogokolwiek z pracy, chyba ze jestem proszona o opinie przez pracodawce odnosnie kogos a i wtedy waze kazde slowo ;p jak ktos mnie tak po ludzku wkurza to zwykle mowie o tym, ale w domu, w robocie profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu, relacje maja byc poprawne czy kogos lubie czy nie lubie, bo jak musze z nim pracowac to konflikty tylko utrudnilyby zycie. Robota ma byc zrobiona i koniec , a bym uznala kogos za dobrego znajomego no to dluzszy czas musi minac tak z rok to minimum i w miedzyczasie jest szansa ze juz wyjda jakies kwiatki, jesli dana osoba jest jakas toksyczna. Natomiast moje miejsce pracy jest specyficzne bo sa to glownie mezczyzni przez co mam wrazenie ze malo jest zawisci, obgadywania etc. u kobiet z tym troche gorzej U mnie w pracy tez prawie sami faceci, wiec jest o tyle łatwiej. U mnie sytuacja jest na tyle specyficzna, że pracujemy z mężem w tej samej firmie. Nie w tej samej grupie, nie na tym samym stanowisku, ale mimo wszystko, w tym samym budynku, i mimo wszystko profesjonalnie musimy się duzo kontaktować. Ale kiedy się poznaliśmy, pracowaliśmy wlasnie w tej samej grupie ok 25 osob , przez ok rok nikt nawet nie wiedzial, ze sie spotykamy, wydało się jak wzięliśmy wakacje w dokladnie tym samym czasie 3 razy z rzędu w ciagu 4 miesiecy :p Tak nam już zostało, ze nie poruszamy w pracy spraw osobistych. A o polityce czy religii nie rozmawiam nauczona doswiadczeniem;) A tolerancję na alkohol mam zerową, wiec z kolegami i koleżankami z pracy sie nie upijam. W domu to co innego, oboje wiemy kto nas wzajemnie wkurza i dokładnie dlaczego:) przybij piateczke, my 3 lata. Jedynie moja najbliższa kolezanka sie domyślila, po naszych spojrzeniach ? nikomu nie powiedziała, to o niej świadczy. Przybijam, my tez 3 lata:)) fajna koleżanka! My byliśmy tematem gorączkowych plot, bo zaraz potem zaszłam w (planowaną) ciążę i było gadanie za plecami ze strony kilku osób, ze wpadka, ze bez ślubu, ze na pewno zle to się skończy... wtedy juz wiedziałam, że życie osobiste zostaje poza pracą Nikomu się nie tłumaczyliśmy, ale koleżanka z pracy vyla w ciąży w tym samym czasie i co śmieszne, po ślubie 5 lat. Sama przyznawała otwarcie, ze ciaza byla wpadką, bo dzieci nie planowali;) także naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Kiedy nasz związek się wydal, jeden kolega z pracy strzelił FOCHA, ze nie wiedział nic, ale to taki typ, któremu sie wydaje, ze nic mu nigdy nie umyka, wiec byl bardziej wkurzony na siebie niz na nas :) O ślubie tez nikt nie wie, ani o drugiej ciąży haha bo od roku pracujemy zdalnie, a slub wzięliśmy covidowy w ubiegłym miesiącu. Edytowany przez IfYouWereThereBeware 7 marca 2021, 18:57 Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10559 7 marca 2021, 19:06 IfYouWereThereBeware napisał(a):awokdas napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Despacitoo napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Wychodzi po czasie. Ja w pracy nie poruszam tematów bardzo osobistych, nie rozmawiam o swoich problemach osobistych, o rodzinie, o religii i polityce, a już na pewno nie o kłótni jakiejś z mężem:). Nie obgaduje nikogo, nie komentuje ich pracy. Problemy poruszam z szefem jesli juz jakies są, ale nie na zasadzie donosicielstwa, bardziej np jesli mozna jakiś proces usprawnić itd. Taką mam zasadę i jeśli ktoś mnie próbuje wciągnąć w takie konwersacje, wprost stawiam granicę. Tak to u nas działa. Wazeliniarzy wyczuwam na kilometr, zresztą bardzo łatwo przychodzi mi w realnym życiu rozpracować ludzi wokół. Tych toksycznych unikam jak sie da. ja poruszam tematy osobiste , ale wczesniej dana osobe znam zazwyczaj juz niezle dosc dlugo sie otwieram:p a nawet jesli bym cos powiedziala o mezu to co ta osoba moglaby z tym zrobic ? Ale jak ognia unikam komentowania innych pracownikow do kogokolwiek z pracy, chyba ze jestem proszona o opinie przez pracodawce odnosnie kogos a i wtedy waze kazde slowo ;p jak ktos mnie tak po ludzku wkurza to zwykle mowie o tym, ale w domu, w robocie profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu, relacje maja byc poprawne czy kogos lubie czy nie lubie, bo jak musze z nim pracowac to konflikty tylko utrudnilyby zycie. Robota ma byc zrobiona i koniec , a bym uznala kogos za dobrego znajomego no to dluzszy czas musi minac tak z rok to minimum i w miedzyczasie jest szansa ze juz wyjda jakies kwiatki, jesli dana osoba jest jakas toksyczna. Natomiast moje miejsce pracy jest specyficzne bo sa to glownie mezczyzni przez co mam wrazenie ze malo jest zawisci, obgadywania etc. u kobiet z tym troche gorzej U mnie w pracy tez prawie sami faceci, wiec jest o tyle łatwiej. U mnie sytuacja jest na tyle specyficzna, że pracujemy z mężem w tej samej firmie. Nie w tej samej grupie, nie na tym samym stanowisku, ale mimo wszystko, w tym samym budynku, i mimo wszystko profesjonalnie musimy się duzo kontaktować. Ale kiedy się poznaliśmy, pracowaliśmy wlasnie w tej samej grupie ok 25 osob , przez ok rok nikt nawet nie wiedzial, ze sie spotykamy, wydało się jak wzięliśmy wakacje w dokladnie tym samym czasie 3 razy z rzędu w ciagu 4 miesiecy :p Tak nam już zostało, ze nie poruszamy w pracy spraw osobistych. A o polityce czy religii nie rozmawiam nauczona doswiadczeniem;) A tolerancję na alkohol mam zerową, wiec z kolegami i koleżankami z pracy sie nie upijam. W domu to co innego, oboje wiemy kto nas wzajemnie wkurza i dokładnie dlaczego:) przybij piateczke, my 3 lata. Jedynie moja najbliższa kolezanka sie domyślila, po naszych spojrzeniach ? nikomu nie powiedziała, to o niej świadczy. Przybijam, my tez 3 lata:)) fajna koleżanka! My byliśmy tematem gorączkowych plot, bo zaraz potem zaszłam w (planowaną) ciążę i było gadanie za plecami ze strony kilku osób, ze wpadka, ze bez ślubu, ze na pewno zle to się skończy... wtedy juz wiedziałam, że życie osobiste zostaje poza pracą Nikomu się nie tłumaczyliśmy, ale koleżanka z pracy vyla w ciąży w tym samym czasie i co śmieszne, po ślubie 5 lat. Sama przyznawała otwarcie, ze ciaza byla wpadką, bo dzieci nie planowali;) także naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Kiedy nasz związek się wydal, jeden kolega z pracy strzelił FOCHA, ze nie wiedział nic, ale to taki typ, któremu sie wydaje, ze nic mu nigdy nie umyka, wiec byl bardziej wkurzony na siebie niz na nas :) O ślubie tez nikt nie wie, ani o drugiej ciąży haha bo od roku pracujemy zdalnie, a slub wzięliśmy covidowy w ubiegłym miesiącu. no ale slub chyba trzeba zglosic jesli nazwisko zmienione. ciaza to zalezy jaka praca, jesli duzo przy komputerze to chyba tez trzeba zglosic zeby zakres pracy jakos dopasowac. (Pamietam ze kiedys w mojej firmie dziewczyny z dzialu komputerowego mialy zmieniane stanowisko, czy cos w tym rodzaju). Dołączył: 2009-10-19 Miasto: Kraków Liczba postów: 4178 7 marca 2021, 19:33 Zauwazylam w swojej pracy, ze jesli ktos obrabia tylek osobie, z ktora ogolnie rozmawia milo za jej plecami tak samo robi z kazdym. Bardzo tego nie lubie i wole osoby, ktore jada rowno i wala z mostu jak maja problem niz takich "obgadywaczy" cichych i milych a za plecami wrednych. Kamykoid Dołączył: 2018-03-10 Miasto: warszawa Liczba postów: 279 7 marca 2021, 19:43 czeresniowysad napisał(a):Czy wg was mozna wyczuć kto jest szczery a kto udaje, a za plecami naszymi nie jest w porządku? Dopóki się na kimś nie przejedziesz, nie zobaczysz że ktoś na przykład kogoś obgaduje przy tobie, to raczej nie wywróżysz jaki ktoś jest. Owszem, po niektórych widać że zachowują się niespójnie, ale są też tacy którzy doskonale potrafią grać. Edytowany przez Kamykoid 7 marca 2021, 19:44 awokdas 7 marca 2021, 20:06 IfYouWereThereBeware napisał(a):awokdas napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Despacitoo napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Wychodzi po czasie. Ja w pracy nie poruszam tematów bardzo osobistych, nie rozmawiam o swoich problemach osobistych, o rodzinie, o religii i polityce, a już na pewno nie o kłótni jakiejś z mężem:). Nie obgaduje nikogo, nie komentuje ich pracy. Problemy poruszam z szefem jesli juz jakies są, ale nie na zasadzie donosicielstwa, bardziej np jesli mozna jakiś proces usprawnić itd. Taką mam zasadę i jeśli ktoś mnie próbuje wciągnąć w takie konwersacje, wprost stawiam granicę. Tak to u nas działa. Wazeliniarzy wyczuwam na kilometr, zresztą bardzo łatwo przychodzi mi w realnym życiu rozpracować ludzi wokół. Tych toksycznych unikam jak sie da. ja poruszam tematy osobiste , ale wczesniej dana osobe znam zazwyczaj juz niezle dosc dlugo sie otwieram:p a nawet jesli bym cos powiedziala o mezu to co ta osoba moglaby z tym zrobic ? Ale jak ognia unikam komentowania innych pracownikow do kogokolwiek z pracy, chyba ze jestem proszona o opinie przez pracodawce odnosnie kogos a i wtedy waze kazde slowo ;p jak ktos mnie tak po ludzku wkurza to zwykle mowie o tym, ale w domu, w robocie profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu, relacje maja byc poprawne czy kogos lubie czy nie lubie, bo jak musze z nim pracowac to konflikty tylko utrudnilyby zycie. Robota ma byc zrobiona i koniec , a bym uznala kogos za dobrego znajomego no to dluzszy czas musi minac tak z rok to minimum i w miedzyczasie jest szansa ze juz wyjda jakies kwiatki, jesli dana osoba jest jakas toksyczna. Natomiast moje miejsce pracy jest specyficzne bo sa to glownie mezczyzni przez co mam wrazenie ze malo jest zawisci, obgadywania etc. u kobiet z tym troche gorzej U mnie w pracy tez prawie sami faceci, wiec jest o tyle łatwiej. U mnie sytuacja jest na tyle specyficzna, że pracujemy z mężem w tej samej firmie. Nie w tej samej grupie, nie na tym samym stanowisku, ale mimo wszystko, w tym samym budynku, i mimo wszystko profesjonalnie musimy się duzo kontaktować. Ale kiedy się poznaliśmy, pracowaliśmy wlasnie w tej samej grupie ok 25 osob , przez ok rok nikt nawet nie wiedzial, ze sie spotykamy, wydało się jak wzięliśmy wakacje w dokladnie tym samym czasie 3 razy z rzędu w ciagu 4 miesiecy :p Tak nam już zostało, ze nie poruszamy w pracy spraw osobistych. A o polityce czy religii nie rozmawiam nauczona doswiadczeniem;) A tolerancję na alkohol mam zerową, wiec z kolegami i koleżankami z pracy sie nie upijam. W domu to co innego, oboje wiemy kto nas wzajemnie wkurza i dokładnie dlaczego:) przybij piateczke, my 3 lata. Jedynie moja najbliższa kolezanka sie domyślila, po naszych spojrzeniach ? nikomu nie powiedziała, to o niej świadczy. Przybijam, my tez 3 lata:)) fajna koleżanka! My byliśmy tematem gorączkowych plot, bo zaraz potem zaszłam w (planowaną) ciążę i było gadanie za plecami ze strony kilku osób, ze wpadka, ze bez ślubu, ze na pewno zle to się skończy... wtedy juz wiedziałam, że życie osobiste zostaje poza pracą Nikomu się nie tłumaczyliśmy, ale koleżanka z pracy vyla w ciąży w tym samym czasie i co śmieszne, po ślubie 5 lat. Sama przyznawała otwarcie, ze ciaza byla wpadką, bo dzieci nie planowali;) także naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Kiedy nasz związek się wydal, jeden kolega z pracy strzelił FOCHA, ze nie wiedział nic, ale to taki typ, któremu sie wydaje, ze nic mu nigdy nie umyka, wiec byl bardziej wkurzony na siebie niz na nas :) O ślubie tez nikt nie wie, ani o drugiej ciąży haha bo od roku pracujemy zdalnie, a slub wzięliśmy covidowy w ubiegłym miesiącu. wiesz, ze opowiadasz nasz życiorys? 😂😂😂 może jesteś mna w jakims innym zyciu czy co hehehe , u nas wszystko sie "ryplo" jak zaszłam w ciążę Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10559 7 marca 2021, 20:11 19Nika86 napisał(a):Berchen napisał(a):Despacitoo napisał(a):bardzo latwo. Nie otwierasz sie przed ta osoba tylko gadasz na bezpieczne tematy etc i czekasz cierpliwie czy nie zacznie komus obrabiac doopy. Jesli obrabia innym to Tobie pewnie tez ?, wlasnie przechodze to w nowej pracy, nowa kolezanka probuje robic wrazenie pracowitej, obrobila d. wszystkim po kolei a po dwoch miesiacach pracy z nia stwierdzam ze to len smierdzacy probujacy nadrobic jezykiem. To norma tu w De. ? Ps. Berchen zablokowalas mnie? ? zamknelam na jakis czas pamietnik, ty tez chyba nic nie piszesz. 19Nika86 7 marca 2021, 20:16 Berchen napisał(a):19Nika86 napisał(a):Berchen napisał(a):Despacitoo napisał(a):bardzo latwo. Nie otwierasz sie przed ta osoba tylko gadasz na bezpieczne tematy etc i czekasz cierpliwie czy nie zacznie komus obrabiac doopy. Jesli obrabia innym to Tobie pewnie tez ?, wlasnie przechodze to w nowej pracy, nowa kolezanka probuje robic wrazenie pracowitej, obrobila d. wszystkim po kolei a po dwoch miesiacach pracy z nia stwierdzam ze to len smierdzacy probujacy nadrobic jezykiem. To norma tu w De. ? Ps. Berchen zablokowalas mnie? ? zamknelam na jakis czas pamietnik, ty tez chyba nic nie piszesz. Tak Berchen ja tez zamknelam pamietnik i wszystko wykasowalam....Bo mialam ta Pania Monike w znajomych...... Edytowany przez 19Nika86 7 marca 2021, 20:16 IfYouWereThereBeware 7 marca 2021, 21:13 awokdas napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):awokdas napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Despacitoo napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Wychodzi po czasie. Ja w pracy nie poruszam tematów bardzo osobistych, nie rozmawiam o swoich problemach osobistych, o rodzinie, o religii i polityce, a już na pewno nie o kłótni jakiejś z mężem:). Nie obgaduje nikogo, nie komentuje ich pracy. Problemy poruszam z szefem jesli juz jakies są, ale nie na zasadzie donosicielstwa, bardziej np jesli mozna jakiś proces usprawnić itd. Taką mam zasadę i jeśli ktoś mnie próbuje wciągnąć w takie konwersacje, wprost stawiam granicę. Tak to u nas działa. Wazeliniarzy wyczuwam na kilometr, zresztą bardzo łatwo przychodzi mi w realnym życiu rozpracować ludzi wokół. Tych toksycznych unikam jak sie da. ja poruszam tematy osobiste , ale wczesniej dana osobe znam zazwyczaj juz niezle dosc dlugo sie otwieram:p a nawet jesli bym cos powiedziala o mezu to co ta osoba moglaby z tym zrobic ? Ale jak ognia unikam komentowania innych pracownikow do kogokolwiek z pracy, chyba ze jestem proszona o opinie przez pracodawce odnosnie kogos a i wtedy waze kazde slowo ;p jak ktos mnie tak po ludzku wkurza to zwykle mowie o tym, ale w domu, w robocie profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu, relacje maja byc poprawne czy kogos lubie czy nie lubie, bo jak musze z nim pracowac to konflikty tylko utrudnilyby zycie. Robota ma byc zrobiona i koniec , a bym uznala kogos za dobrego znajomego no to dluzszy czas musi minac tak z rok to minimum i w miedzyczasie jest szansa ze juz wyjda jakies kwiatki, jesli dana osoba jest jakas toksyczna. Natomiast moje miejsce pracy jest specyficzne bo sa to glownie mezczyzni przez co mam wrazenie ze malo jest zawisci, obgadywania etc. u kobiet z tym troche gorzej U mnie w pracy tez prawie sami faceci, wiec jest o tyle łatwiej. U mnie sytuacja jest na tyle specyficzna, że pracujemy z mężem w tej samej firmie. Nie w tej samej grupie, nie na tym samym stanowisku, ale mimo wszystko, w tym samym budynku, i mimo wszystko profesjonalnie musimy się duzo kontaktować. Ale kiedy się poznaliśmy, pracowaliśmy wlasnie w tej samej grupie ok 25 osob , przez ok rok nikt nawet nie wiedzial, ze sie spotykamy, wydało się jak wzięliśmy wakacje w dokladnie tym samym czasie 3 razy z rzędu w ciagu 4 miesiecy :p Tak nam już zostało, ze nie poruszamy w pracy spraw osobistych. A o polityce czy religii nie rozmawiam nauczona doswiadczeniem;) A tolerancję na alkohol mam zerową, wiec z kolegami i koleżankami z pracy sie nie upijam. W domu to co innego, oboje wiemy kto nas wzajemnie wkurza i dokładnie dlaczego:) przybij piateczke, my 3 lata. Jedynie moja najbliższa kolezanka sie domyślila, po naszych spojrzeniach ? nikomu nie powiedziała, to o niej świadczy. Przybijam, my tez 3 lata:)) fajna koleżanka! My byliśmy tematem gorączkowych plot, bo zaraz potem zaszłam w (planowaną) ciążę i było gadanie za plecami ze strony kilku osób, ze wpadka, ze bez ślubu, ze na pewno zle to się skończy... wtedy juz wiedziałam, że życie osobiste zostaje poza pracą Nikomu się nie tłumaczyliśmy, ale koleżanka z pracy vyla w ciąży w tym samym czasie i co śmieszne, po ślubie 5 lat. Sama przyznawała otwarcie, ze ciaza byla wpadką, bo dzieci nie planowali;) także naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Kiedy nasz związek się wydal, jeden kolega z pracy strzelił FOCHA, ze nie wiedział nic, ale to taki typ, któremu sie wydaje, ze nic mu nigdy nie umyka, wiec byl bardziej wkurzony na siebie niz na nas :) O ślubie tez nikt nie wie, ani o drugiej ciąży haha bo od roku pracujemy zdalnie, a slub wzięliśmy covidowy w ubiegłym miesiącu. wiesz, ze opowiadasz nasz życiorys? ??? może jesteś mna w jakims innym zyciu czy co hehehe , u nas wszystko sie "ryplo" jak zaszłam w ciążę haha czemu cie nie mam w znajomych :)) Dołączył: 2017-08-17 Miasto: Białystok Liczba postów: 8122 8 marca 2021, 00:44 Berchen napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):awokdas napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Despacitoo napisał(a):IfYouWereThereBeware napisał(a):Wychodzi po czasie. Ja w pracy nie poruszam tematów bardzo osobistych, nie rozmawiam o swoich problemach osobistych, o rodzinie, o religii i polityce, a już na pewno nie o kłótni jakiejś z mężem:). Nie obgaduje nikogo, nie komentuje ich pracy. Problemy poruszam z szefem jesli juz jakies są, ale nie na zasadzie donosicielstwa, bardziej np jesli mozna jakiś proces usprawnić itd. Taką mam zasadę i jeśli ktoś mnie próbuje wciągnąć w takie konwersacje, wprost stawiam granicę. Tak to u nas działa. Wazeliniarzy wyczuwam na kilometr, zresztą bardzo łatwo przychodzi mi w realnym życiu rozpracować ludzi wokół. Tych toksycznych unikam jak sie da. ja poruszam tematy osobiste , ale wczesniej dana osobe znam zazwyczaj juz niezle dosc dlugo sie otwieram:p a nawet jesli bym cos powiedziala o mezu to co ta osoba moglaby z tym zrobic ? Ale jak ognia unikam komentowania innych pracownikow do kogokolwiek z pracy, chyba ze jestem proszona o opinie przez pracodawce odnosnie kogos a i wtedy waze kazde slowo ;p jak ktos mnie tak po ludzku wkurza to zwykle mowie o tym, ale w domu, w robocie profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu, relacje maja byc poprawne czy kogos lubie czy nie lubie, bo jak musze z nim pracowac to konflikty tylko utrudnilyby zycie. Robota ma byc zrobiona i koniec , a bym uznala kogos za dobrego znajomego no to dluzszy czas musi minac tak z rok to minimum i w miedzyczasie jest szansa ze juz wyjda jakies kwiatki, jesli dana osoba jest jakas toksyczna. Natomiast moje miejsce pracy jest specyficzne bo sa to glownie mezczyzni przez co mam wrazenie ze malo jest zawisci, obgadywania etc. u kobiet z tym troche gorzej U mnie w pracy tez prawie sami faceci, wiec jest o tyle łatwiej. U mnie sytuacja jest na tyle specyficzna, że pracujemy z mężem w tej samej firmie. Nie w tej samej grupie, nie na tym samym stanowisku, ale mimo wszystko, w tym samym budynku, i mimo wszystko profesjonalnie musimy się duzo kontaktować. Ale kiedy się poznaliśmy, pracowaliśmy wlasnie w tej samej grupie ok 25 osob , przez ok rok nikt nawet nie wiedzial, ze sie spotykamy, wydało się jak wzięliśmy wakacje w dokladnie tym samym czasie 3 razy z rzędu w ciagu 4 miesiecy :p Tak nam już zostało, ze nie poruszamy w pracy spraw osobistych. A o polityce czy religii nie rozmawiam nauczona doswiadczeniem;) A tolerancję na alkohol mam zerową, wiec z kolegami i koleżankami z pracy sie nie upijam. W domu to co innego, oboje wiemy kto nas wzajemnie wkurza i dokładnie dlaczego:) przybij piateczke, my 3 lata. Jedynie moja najbliższa kolezanka sie domyślila, po naszych spojrzeniach ? nikomu nie powiedziała, to o niej świadczy. Przybijam, my tez 3 lata:)) fajna koleżanka! My byliśmy tematem gorączkowych plot, bo zaraz potem zaszłam w (planowaną) ciążę i było gadanie za plecami ze strony kilku osób, ze wpadka, ze bez ślubu, ze na pewno zle to się skończy... wtedy juz wiedziałam, że życie osobiste zostaje poza pracą Nikomu się nie tłumaczyliśmy, ale koleżanka z pracy vyla w ciąży w tym samym czasie i co śmieszne, po ślubie 5 lat. Sama przyznawała otwarcie, ze ciaza byla wpadką, bo dzieci nie planowali;) także naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Kiedy nasz związek się wydal, jeden kolega z pracy strzelił FOCHA, ze nie wiedział nic, ale to taki typ, któremu sie wydaje, ze nic mu nigdy nie umyka, wiec byl bardziej wkurzony na siebie niz na nas :) O ślubie tez nikt nie wie, ani o drugiej ciąży haha bo od roku pracujemy zdalnie, a slub wzięliśmy covidowy w ubiegłym miesiącu. no ale slub chyba trzeba zglosic jesli nazwisko zmienione. ciaza to zalezy jaka praca, jesli duzo przy komputerze to chyba tez trzeba zglosic zeby zakres pracy jakos dopasowac. (Pamietam ze kiedys w mojej firmie dziewczyny z dzialu komputerowego mialy zmieniane stanowisko, czy cos w tym rodzaju). w pl te udogodnienia dla ciezarnych to fikcja, zwykle co najwyzej na l4 moga Cie wyslac ;p mi przyslugiwaly w teorii jakies dodatkowe przerwy , w praktyce jak sie palilo to trzeba bylo robic ;p kiedys byl limit pracy przy komp dla ciezarnych max 4h zdaje sie, ale to byl raczej martwy przepis teraz go juz nawet nie ma. Nie wiem jak jest w innych krajach. Odnosnie nazwiska to wydaje mi sie ze jesli go nie zmieniasz to i w Polsce pracodawcy nic nie trzeba zglaszac. Sama kwestia poinforowania o ciazy to jest zalezna od ciezarnej, mozna powiedziec kiedy sie uwaza

jeśli ktoś obgaduje cie za plecami