już nie marudź człowieku nie narzekaj
Jest to już jeden mały krok do rozwiązania blogowych problemów i nadrobienia zaległości :) Poza tym życie jest za krótkie, żeby spędzać je w łóżku. Jest tyle rzeczy do zrobienia! Po drugie zrobiłam porządek w okół siebie, zabrałam się za ogromne sprzątanie i pozbyłam się wielu zbędnych przedmiotów od ubrań przez
Nie narzekaj Lyrics: Nie jest źle, przecież ciągle masz ten chleb / Nie wystarczy Ci że wiesz ktoś tam dziś nie ma co jeść / Nie jest źle, przecież masz nad głową dach / Nie wystarczy
Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów. Asterix i Obelix: Misja Kleopatra Astérix & Obélix: Mission Cléopâtre) – francusko-niemiecki film Alaina Chabata i z jego. Bez kamieni nie ma budulca. A bez budulca nie ma pałacu. A bez pałacu… ( chwila ciszy) Nie ma pałacu! Jak jesteś taki twardy, to powiedz mi to prosto w profil!
nie maródź. Poprawna forma to "nie marudź" zapisywane z "u" otwartym. Przykłady: Nie marudź, już prawie jesteśmy na miejscu. Wojtek, nie marudź. Może i ta praca jest monotonna, ale sam sobie ją wybrałeś. Nie marudź mi teraz, muszę się nad czymś skupić.
Read Narzekać każdy może. Trochę lepiej lub trochę gorzej. from the story NIEWIADOMA by glamorous_em (Glam) with 124 reads. „Uroczyście przysięgam, że knuję co
nonton film all of us are dead sub indo lk21. Często mówi się, iż poświęcenie własnego czasu i energii – czyli siebie – jest niezbędne do tego, żeby coś osiągnąć w życiu. Owszem, z tym należy się zgodzić, ponieważ każdy sukces wymaga włożenia przynajmniej minimalnego wysiłku w jego realizację. Sporo ludzi próbuje jednak drogi na skróty. Czy jednak w ten sposób są w stanie coś osiągnąć? „Sukces nie zawsze oznacza bycie niesamowitym. Sukces to nic innego jak bycie konsekwentnym. To wytrwała ciężka praca i poświęcenie. Stanie się kimś niesamowitym to efekt uboczny”. Coś za coś – jak to się mawia. Trzeba najpierw dać, żeby dostać. Tak działa życie. Żeby zaistniał określony rezultat, w pierwszej kolejności trzeba zainicjować odpowiednią przyczynę. Oznacza to tyle, że należy wykonać pierwszy krok i jakieś działanie w kierunku osiągnięcia sukcesu. Jest to nic innego jak swego rodzaju inwestycja. Człowiek może inwestować pieniądze, czas i energię. Niezależnie od tego, czym inwestuje, to oczywiście wpierw musi to dać. Tych, którzy próbują iść na skróty i obejść cały proces spotka niespodzianka – i to raczej przykra. Z takim podejściem ciężko jest w ogóle cokolwiek zrealizować w życiu. Dzieje się tak z prostego powodu. Próbują oni obejść naturalne prawo i chcą coś dostać, nic przy tym nie robiąc, nie wykonując nawet najmniejszego wysiłku. Nie jest zatem ciężko zgadnąć, iż sukces omija takich ludzi z daleka. Poza tym takim ludziom poświęcenie kojarzy się najczęściej z jakąś mordęgą, ofiarą, cierpieniem itd. Nie marudź, nie narzekaj, nie dramatyzuj Dlaczego poświęcenie rzadziej jest rozpatrywane w pozytywnych kategoriach? Można założyć, że w grę wchodzi ogólna ludzka tendencja do dramatyzowania i uwielbiania tragizmu wszelkich sytuacji – ludzie uwielbiają wręcz dramat, i to nie wiedzieć czemu. Kiedy słyszą, że będą musieli poświęcić się danej sprawie, w ich głowach pojawiają się obrazy niewyobrażalnych męczarni. Prowadzi to do myślenia o sukcesie jako o czymś, co niewarte jest cierpienia. Do tego dochodzi lenistwo i powrót do własnej strefy komfortu. Bo przecież dużo łatwiej jest nie narażać się na ryzyko i nie poświęcać się zanadto niż zrobić faktycznie krok do przodu. „Nie postrzegaj poświęcenia jako tragedii!” Poświęcenie drogą do celu Spójrz na to w ten sposób. Kiedy np. stwierdzasz, że masz zamiar osiągnąć jakiś cel i chcesz się mu całkowicie poświęcić, to wiadomo, że z różnych innych rzeczy czy chwilowych przyjemności będziesz musiał zrezygnować. Po prostu realizacja Twojego celu będzie wymagała od Ciebie odpowiedniego skupienia, czyli skierowania na niego pełnej uwagi i rzecz jasna poświęcenia mu jak największej ilości czasu i energii, więc robienie innych rzeczy niemających wpływu na Twój główny cel pójdzie w odstawkę. Tutaj oczywiście można powiedzieć, że pojawiła się zasada: „coś za coś”. Nie można niczego uzyskać, nie poświęcając czegoś w zamian. Powstaje też pytanie. Czy to, że poświęcasz się realizacji własnego celu, sprawia, że jesteś nieszczęśliwy z powodu tego, że z niektórych rzeczy musiałeś zrezygnować? Oczywiście, że nie. Jeśli czułbyś się nieszczęśliwy z tego powodu, to po co byś realizował własny cel, prawda? Dlaczego więc poświęcenie ma kojarzyć się w takim przypadku negatywnie? Przecierp teraz… Powiedzmy – używając przykładu – że zaczynasz ćwiczyć na siłowni i jesteś gdzieś na początku swojej przygody z budowaniem wymarzonej sylwetki. Chodzisz na siłownię regularnie, leje się z Ciebie pot, wyciskasz z siebie ostatnie przysłowiowe soki. Teraz dwa pytania. Chodzisz tam, ponieważ ktoś Ci tak nakazał? Czy dobrowolnie podjąłeś się chodzenia na siłownię? Oczywiście chodzisz tam z własnej woli, albowiem marzy Ci się świetna sylwetka. Twoim poświęceniem w tym wypadku jest regularne ćwiczenie. Jednak to poświęcenie jest zbawienne, ponieważ prowadzi Cię do upragnionego celu. Czyli samo w sobie jest radością, chociaż niektórym może kojarzyć się z cierpieniem, bólami i zakwasami. Ten prosty przykład możesz wkleić w dowolną dziedzinę życia. Poświęcasz się czemuś, ponieważ wiąże się to z Twoim wyborem. Jeśli coś wiąże się z Twoim wyborem, to jest to czystą radością. Można więc spokojnie założyć w tym miejscu, że Twoje pragnienia i marzenia dotyczą pozytywnych aspektów Twojego życia, a nie na odwrót. „Nienawidziłem każdej minuty treningu, ale powtarzałem sobie: nie pododawaj się, przecierp teraz i żyj resztę życia jako mistrz.” -Muhammad Ali Trzeba więc – jak to się mówi – przecierpieć przez pewien czas robienie pewnych rzeczy, jednak będą one nieodłącznym składnikiem sukcesu. Także ten typ cierpienia prowadzi do tego, że końcowym jego rezultatem będzie radość z osiągnięcia celu. To jest proces. Rezygnacja go nie przyspieszy. To proces, w którym stajesz się tym, kim wybrałeś, żeby być. Miało miejsce poświęcenie z Twojej strony, lecz pojęcie to ma pozytywny wydźwięk w tym przypadku. Wiesz, że Twój cel był tego warty i cieszysz się z podjętej wcześniej decyzji. Nie żałujesz tego i postrzegasz cały proces, który miał miejsce, jako czystą radość. „Poświęcenie jest miarą Twojego sukcesu”. I tak właśnie jest. Wiesz, że musisz coś dać od siebie, żeby coś osiągnąć. I nie sprawia Ci to żadnego problemu, ponieważ jesteś tego świadomy. Widzisz swój cel i zaczynasz kroczyć w jego kierunku. Poświęcenie i dyscyplina to nic innego jak fakt, że zaakceptowałeś swoją nową rzeczywistość, w której realizujesz swój najważniejszy i najszczytniejszy cel. Stajesz dzięki temu silniejszym człowiekiem. Stajesz się człowiekiem sukcesu! „Sukces będzie bolał. Będzie wymagał poświęcenia i zaangażowania oraz silnej woli. Będzie czasochłonny. Wiąże się z podejmowaniem trudnych decyzji oraz dużą ilością pokus. Będzie trzeba sięgnąć swoich granic. Jednak obiecuję Ci, gdy już osiągniesz swój cel, zobaczysz że było warto!”. A jak to jest u Ciebie? Jak bardzo jesteś w stanie poświęcić się dla realizacji własnego celu?
Z okazji nadciągającego na wezbranej fali wszelakiej maści kipiących czerwienią serduszek Święta Zakochanych, chciałam zaproponować Wam, coś innego niż królujące z tej okazji na półkach księgarń romanse i erotyki, dumnie wyłożone w najbardziej wyeksponowanych miejscach. Tym razem nie będę proponowała, by ową czerwień kojarzyć z rozlewem krwi, chociaż w sumie... Jedno czy drugie patroszenie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a odrąbanych głów, wyrwanych kończyn czy rozwleczonych bebechów nigdy za dużo. O krwawych Walentynkach pisać będzie jednak Alicya Rivard. Główny bohater proponowanej przeze mnie książki byłby usatysfakcjonowany tym, że ktoś może być niepocieszony z powodu otrzymanego prezentu. Chociaż pewnie byłoby lepiej, gdyby nikt nie dostał żadnego – przecież świat nie jest sprawiedliwy. Właściwie jest mu więc jedno czy kupicie książkę o nim, czy nie. I jedno i drugie, to świetny powód do to by sobie ponarzekać. Świat to przecież takie złe miejsce i każdy, najmniejszy, powód jest dobry do tego by kwękać. A już w ogóle świetnym pretekstem do tego jest jakieś durne święto, podczas którego wszędzie wlepia się serduszka. Bo przecież WSZYSTKO, a już w ogóle TO jest BEZSENSU. Już wiecie o kim mowa? Tak, oczywiście o królu memów portali społecznościowych, fenomenalnym mistrzu gburowatości, czyli o grumpy-kocie. Kot–maruda, to mistrz dostrzegania ciemnej strony życia. Wieczny malkontent, którego każda, nawet najbardziej niewinna sytuacja skłania do wyciągania negatywnych wniosków. Książka to must read dla fanów tego specyficznego kota. Ekscentrycznego, z wiecznie skwaszoną mordką i czarnym poczuciem humoru. Sarkazm i cynizm wylewają się z każdego kolejnego obrazka, uzbrojone w ów charakterystyczny i rozpoznawalny w każdym zakątku świata grymas, a ich moc tkwi w tym, że po prostu nas bawią. Więc nie ważne, jak bardzo ów kot nas nie lubi i jak beznadziejni według niego jesteśmy – bądźmy mu wdzięczni za chwile uśmiechu, choćby był to najbardziej krzywy uśmiech, jaki zafundowaliście sobie w życiu. Ta książka-bibelot, to kpina z poradników typu: jak być szczęśliwym, o pozytywnym myśleniu, ociąganiu celów, sukcesach i myśleniu życzeniowym. To owszem też poradnik, ale dla osób, które chcą zostać profesjonalnymi zrzędami. Mają nauczyć się swobodnie wyrażać swoją niechęć wobec wszystkiego: miłych sąsiadów, niemiłych sąsiadów, słodkich szczeniaczków, roześmianych niemowlaków, wrzeszczących niemowlaków, pogody – jakakolwiek by nie była, trawy, drzew, radości i smutku. Mówiąc krócej: wyrażać niechęć w stosunku do wszystkiego. Zawarte w tej krótkiej książce ćwiczenia - krzyżówki i labirynty - mają na celu zdołowanie czytelnika. Jedna złota myśl z memów brzmi: Co się nie zabije – to nie działa. Więc domyślimy się jaki jest prawdziwy cel tych interaktywnych zabaw i co by kotu odpowiadało.... Gdyby zapytać czy podoba Wam się ta lektura? Odpowiedzi mogą być różne, od zachwytu po stwierdzenia: Jaka lektura, tutaj nie ma czego czytać! Głębokie to jak kałuża, słabizna dla zagonu warzywnego a nie myślących ludzi! Tylko czy komuś się wydaje, że temu kotu, zależałoby, żeby się podobało? Nie bądźmy naiwni... Jeśli macie znajomego, który jest rasowym malkontentem, to właśnie znaleźliście idealny prezent dla niego. I tak nigdy nie jest z niczego zadowolony, więc nie grozi mu rozczarowanie. A ponieważ wasze dobre chęci i tak – jak zwykle - nie zostaną docenione, możecie poczuć się w pełni bezpiecznie. A tak serio, to książka głównie dla prawdziwych fanów, bo tylko im nie będzie szkoda wydać 30 zł na kilka obrazków, które mogą tak naprawdę w każdej chwili przejrzeć w necie. Na moje oko Grumpy Cat i tak wypada blado przy swoich protoplastach: Smerfie Marudzie i depresyjnym Kłapouchym. Czytliwość: 4/6 Okładka: 6/6 Wydanie: 4/6 Ogólnie: 2/6 Autor: Grumpy Cat Ilustracje: Grumpy Cat Tytuł: Grumpy Cat. Książeczka rasowego marudy Tytuł oryginalny: Grumpy Cat: A Grumpy Book Tłumaczenie: Olga Kwiecień Wydawnictwo: Helion/Septem Rok wydania: 2014 Okładka: twarda
Nie jest źle, przecież ciągle masz ten chleb. Nie wystarczy Ci że wiesz ktoś tam dziś nie ma co jeść. Nie jest źle, przecież masz nad głową dach. Nie wystarczy Ci że tam ktoś umiera znowu sam. Nie narzekaj. Ej. Ty przynajmniej masz gdzie mieszkać Coraz częściej los potrafi deptać Są miejsca gdzie ludzie boją się szeptać, Myśląc po cichu jak tylko przetrwać Problemu nie znać to ignorancja Szaleje tyran w niektórych państwach. W niektórych krajach leje się krew Gdy opozycja znowu działa wbrew. Niekiedy też w ogóle nie szanują kobiet W Indiach głoduje wysuszony człowiek W Chinach pracuje za ryżu miskę Obozy pracy są na pewnej wyspie. Te fakty wszystkie dotyczą istnień I rzeczywiście można pomyśleć, Nie jest najgorzej i nie ma się co wściekać Można na prawdę oduczyć się narzekać. Nie jest źle, przecież ciągle masz ten chleb. Nie wystarczy Ci że wiesz ktoś tam dziś nie ma co jeść. Nie jest źle, przecież masz nad głową dach. Nie wystarczy Ci że tam ktoś umiera znowu sam. Nie narzekaj. -Ej, Piotr. Co knujesz ziom? -No, z wujkiem rok buduję dom. -O, to super krok, w ogóle łooł, własny kąt, azyl schron starczy co? -Przestań. Nie ma siana na taras. W pracy awans, satysfakcja wygasła. -No. A brzący zdrowe? -Zdrowe, nieistotne. Przedszkole, rower jest ciągle głośne, aż nie mogę. A Ty jak tam brat? Szastasz hajs? -Ja? Stać mnie na to żeby stać na skwał. Oddycham i chodzę, korzystam z dobrodziejstw. Usypiam spokojnie, spożywam, mam odzież i Robert na wojnie, Olek na onkologię. Wojtek oślepł, Tomek w śpiączce, Norbert w grobie. Koleś! Utnij smutki i złam oddech. Proszę, próżny umysł bywa wrogiem. Nie jest źle, przecież ciągle masz ten chleb. Nie wystarczy Ci że wiesz ktoś tam dziś nie ma co jeść. Nie jest źle, przecież masz nad głową dach. Nie wystarczy Ci że tam ktoś umiera znowu sam. Nie narzekaj. W niektórych krajach nie ma szkół i boisk Bo zniszczył je wystrzelony pocisk Pomysł środowisk na szczeblach władzy Biedny naród na dno sprowadzić. Ty chcesz narzekać będąc w szponach mody? Są miejsca gdzie nie ma bieżącej wody. Są miejsca gdzie w ogóle wszystkiego brakuje I większość ludzi po prostu głoduje Głupio się czuję jak widzę rapera Który tylko raz T-shirt ubiera I tylko raz zakłada nowe buty Nie wiem, jak można być tak zepsutym. W zaszczutym świecie własnych potrzeb Nie widząc świata czujemy się dobrze Lubimy szczodrze siebie ośmieszać Oducz się dziś ciągle narzekać! Nie jest źle, przecież ciągle masz ten chleb. Nie wystarczy Ci że wiesz ktoś tam dziś nie ma co jeść. Nie jest źle, przecież masz nad głową dach. Nie wystarczy Ci że tam ktoś umiera znowu sam. Nie narzekaj. 2x Haa! Jak powiedział mój kumpel Pius, narzekam na wszystko, to takie polskie.
Czy to co robię, jest dobre dla mnie? Czy zastanawiałeś się kiedyś, na ile udało Ci się spełnić swoje marzenia z dzieciństwa? Jak często mówisz sobie: jestem szczęśliwy, albo że jest mi dobrze w moim życiu? Czy praca, którą wykonuję, daje mi satysfakcję, zapewnia mi godne życie i pozwala mi cieszyć się nim razem z moją Rodziną? Te i podobne pytania, które dotyczą najważniejszych aspektów naszego życia zadajemy sobie niezbyt często. Bardzo rzadko podejmujemy też działania, żeby cokolwiek w swoim życiu zmienić. W większości krajów, postrzegani jesteśmy jako społeczeństwo ubogie, przywykłe do narzekania, walczące o maksimum opieki socjalnej i domagające się jakichś wyimaginowanych, szczególnych praw. Ile razy słyszałeś, że Rząd powinien o mnie zadbać, że wszyscy kradną, że w tym kraju nigdy nie będzie dobrze, itd. Ja słyszę te słowa bardzo często, choć od jakiegoś czasu staram się unikać ludzi, którzy tak mówią. Dlaczego? Bo nic do nich nie dociera. Ludzie ci, nie są ludźmi odpowiedzialnymi. Nie rozumieją i często nie chcą zrozumieć, że to oni sami kreują rzeczywistość, w której żyją. Przywykli do tego, że zawsze obok nich jest Ktoś, kto zrobi coś za nich, że jak będzie czegoś brakowało, to im da, a gdy czegoś nie będą umieli, bądź nie będzie się im chciało, to ich w tym wyręczy. I dotyczy to każdej dziedziny ich życia. Zarówno pracy na etacie, na którą narzekają. Rodziny, dla której nie mają czasu, bo przecież muszą pracować. Dotyczy to też ich zdrowia, o które w ogóle nie dbają. Oczekują, że służba zdrowia i farmaceutyki w cudowny sposób pozbawią ich wszelkich dolegliwości, a jeśli tak się nie stanie, zawsze będą mogli ponarzekać. Choroba brzuszka i główki. Żyjemy w czasach, w których słowo Odpowiedzialność znaczy więcej niż kiedykolwiek dotąd. W szybko zmieniającym się świecie, dobre życie, czy życiowy sukces osiągają tylko Ci ludzie, którzy są całkowicie odpowiedzialni za siebie. Ludzie, którzy zrozumieli, że to kim się staną, zależy tylko od nich samych. Henry Ford powiedział kiedyś „Nigdy nie narzekaj i nigdy się nie tłumacz”. Myślę, że to zdanie powinno stać się naszym hasłem – mottem narodowym. Jeżeli nie podoba ci się twoje obecne życie, to możesz je zmienić. Jeśli jednak nie chcesz nic zmieniać, to je zaakceptuj – nie narzekaj i nie zrzucaj winy na innych. Każdy z nas zna chorobę brzuszka i główki. Ta dolegliwość, to nic innego jak szukanie wymówek dla naszych niepowodzeń, do braku chęci działania. Ta choroba jest fatalna w skutkach dla rozwoju i osiągnięcia życiowego sukcesu. Uniezależnienie się od dorosłych, znajomych, od szefa, od etatu, od małżonka, od służby zdrowia, opieki Państwa, od tych wszystkich ludzi i organizacji, za którymi chowamy nasz lęk przed podjęciem samodzielnego działania, jest najlepszym sposobem, by wziąć życie w swoje ręce. Nic nie jest na zawsze. Dzisiaj już chyba każdy ma świadomość, że nie ma nic na zawsze. Zwłaszcza jeśli chodzi o pracę zawodową, o etat – nigdy dotąd nie był on tak niepewny jak obecnie. Jesteśmy zaledwie trybikiem w machinie, która wymaga od Ciebie wciąż więcej. A kiedy trybik nawali, wymienia się go na inny: młodszy, bardziej wydajny, lepiej posługujący się technologicznymi nowinkami. Nawet jeśli jesteś zdrowy i działasz bezbłędnie, to i tak co jakiś czas machina podlega modernizacji, zmienia się jej zarząd i stajesz się niepotrzebny. Również własna działalność gospodarcza, choćby najlepsza – jakże mocno uzależniona jest od naszych kontrahentów, których kondycja finansowa w ciągu kilku chwil może zmienić się diametralnie i pociągnąć cię w dół. Dlatego też dzisiaj, jak nigdy dotąd w Polsce i w Europie nie było tak dużo ludzi na finansowym i zawodowym zakręcie. Zdecydowana większość ma ogromne długi. Kredyty spłacane są kolejnymi kredytami. Jesteśmy zapracowani po uszy, nie mamy czasu dla siebie dla swoich bliskich. Pikujemy w dół. Można by teraz zadać pytanie. Co jest bardziej przerażające dla takiej osoby – obawa przed komornikiem, czy zmierzenie się z samym sobą? Niestety często również w takich sytuacjach, nie potrafimy przyjąć na siebie odpowiedzialności za sytuację w jakiej się znaleźliśmy. W dalszym ciągu szukamy przyczyn tego co się z nami dzieje, w innych ludziach i okolicznościach. Rozważania na temat odpowiedzialności, która jest obowiązkowa i niezbędna, żeby wykorzystać nasz potencjał, wiąże się z wieloma innymi zagadnieniami, szacunkiem dla samego siebie, wiarą w swoje możliwości, umiejętnością szybkiego reagowania na zmiany, strachem przed porażką i obciążającymi nas doświadczeniami z przeszłości. Na pewno chętnie wrócę do ich omówienia i pokażę nowe możliwości wykorzystania potencjału, który drzemie w każdym z nas. Dlaczego boimy się przejęcia całkowitej odpowiedzialności za swoje życie? Jakie mamy usprawiedliwienie, na to że nie idziemy do przodu, że nie rozwijamy się? Brian Tracy pisał kiedyś, że życie jest ciągiem wyzwań, przeszkód i trudności, które trzeba pokonać. Różnica między zwycięzcami a pokonanymi nie leży w odmienności problemów. Wszyscy je mają, a większość osób ma często o wiele większe problemy niż się nam wydaje. Różnica pomiędzy zwycięzcami a zwyciężonymi, polega na ich reakcji na problem. Jeżeli będziemy skutecznie reagować na wyzwania jakie przed nami stawia życie każdego dnia, będzie znaczyło, że przyjęliśmy odpowiedzialność za nasze życie, że odrzuciliśmy usprawiedliwienia i idziemy do przodu. Te małe, codzienne wyzwania, uczą nas stawiać czoło wyzwaniom wielkim. Jan Paweł II powiedział: Jeśli zatem chciałbyś coś w swoim życiu zmienić – Zrób to. Jeśli nie chcesz – Nie rób, ale zachowaj się tak, jak prawdziwy mężczyzna, czy prawdziwa kobieta – nie narzekaj na trudności codziennego życia. Zaakceptuj je i milcz. .
Jesteś matką? Jeśli tak to zapewne wiesz, że nie masz prawa narzekać, że jedyne czym masz się dzielić to tym jak wspaniałe masz dziecko/dzieci i jak sielankowe życie prowadzicie. Jednak nie zawsze tak się da, czasami dopada nas zły nastrój, nic nam się nie chce, a w koło biegają dzieci, które nie ułatwiają tego ciężkiego dnia, a mimo natłoku myśli musicie się nimi zająć, zrobić obiad, ogarnąć dom i wtedy nadchodzi moment gdy po raz dziesiąty zostaje wylane picie, co z tego, że dajecie picie do niekapka, dziecko ma inny plan, chce sobie je nalać samo do innej butelki, nie prosząc nikogo o pomoc, siedząc w salonie słyszysz tylko "nie chciałem..." Patrzysz i co robisz? Znowu sprzątasz, mówisz, że trzeba wołać, że z butelki do butelki najlepiej przez lejek, za chwilę gdy sprzątasz bałagan w kuchni, słychać w salonie "O nie! Mamooo!" Idziesz, patrzysz, no tak zostawiłaś swój kubek z piciem i młodsze dziecko chciało się z niego napić, ale za mocno przechyliło, Twoja wina, no bo przecież trzeba wszystko ze sobą wszędzie zabierać i po kilku podobnych zdarzeniach masz już dosyć... potrzebujesz chwili wytchnienia, wygadania się komuś, napisać o tym gdzieś by wylać swe żale, a co za to otrzymujesz? Oczywiście "cenne" uwagi, oceny Ciebie jako matki, że to Twoja wina, że rozbestwiłaś, rozpieściłaś, że nie reagujesz, nie karcisz, nie wymagasz, jesteś niekonsekwentna, same superlatywy, może 1 na 10 osób powie "nie martw się, to minie", poradzi co zrobić, udzieli dobrej rady, ale nie będzie oceniać Ciebie, opowie na swoim przykładzie, podbuduje, czemu takich osób wśród nas jest niewiele? Dlaczego ludzie tak bardzo lubią oceniać innych nie znając całej sytuacji, widząc zaledwie ułamek tego co dzieje się na co dzień w danej rodzinie. Dlaczego ludzie wymagają od nas bycia idealną matką, idealnym ojcem, dzieckiem? Czemu nie możemy mieć chwili słabości, złego dnia, złego samopoczucia? Czemu oceniając innych nie widząc czubka swego nosa? I czemu o macierzyństwie wypowiadają się osoby nie mające dzieci? Mogłabym tu zadawać takich pytań tysiące, bo siedzą one w mej głowie od dawna, są dla mnie nie zrozumiałe. Ja staram się nie oceniać, staram się doradzać mówiąc "Ja robiłam tak i tak, ale Ty wcale nie musisz, możesz spróbować czego innego" , nie mówię " Co Ty robisz, jak mogłaś popełnić taką głupotę, przecież musisz to zrobić tak!" Staram się bardzo, ale nie zawsze mi to wychodzi i wiem o tym. Nie jestem idealna, nikt nie jest, każdy ma wady i zalety, ale ja nie wtrącam się w życie innych, nie wchodzę w ich życie z butami, pilnuję swojego podwórka i tego by u mnie był ład, a co jest u sąsiada z płotem, to nie mój interes. Mam swoje życie, rodzinę , swoje zasady, popełniam błędy jak każdy człowiek, staram się wychować me dzieci najlepiej jak umiem, obdarzam ich miłością największą jaką mogę, co z tego wyniknie zobaczymy za kilkanaście lat. A tymczasem mówię wszystkim wszystkowiedzącym: "GÓWNO WIECIE!" Ot taka puenta ! :) Miłego weekendu kochani i nie dawajcie się !
już nie marudź człowieku nie narzekaj